niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 8.

         Otworzyłem drzwi, w których ujrzałem dwie blondynki i wysokiego bruneta, którego widziałem na oczy pierwszy raz w życiu. Sue od razu mnie przytuliła, a Kathy jedynie delikatnie się uśmiechnęła, uparcie trzymając dłoń mężczyzny.
  - Jestem Liam - wyciągnąłem rękę w jego kierunku.
  - James - pewnie uścisnął moją dłoń, uważnie mi się przyglądając. 
  - Mieliśmy mały poślizg, ale mamy tu coś na swoją obronę - Kathy wręczyła mi jeszcze ciepłą blachę. - Proszę.
  - Co to? - spojrzałem na nią zdziwiony.
  - Ciasto - powiedziała, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. - Mam nadzieję, że będzie wam smakować.
  - Nie musiałaś…
  - Ale chciałam - przerwała mi, uśmiechając się delikatnie.
  - Będziemy tak tu stać? - odezwała się nagle Sue.
  - Jak chcesz, możesz posiedzieć, albo położyć się na podłodze - Harry pojawił się w drzwiach, opierając o futrynę.
  - Bardzo śmieszne - prychnęła.
  - Jak zgaduję, to James - Styles przeniósł swój wzrok na bruneta. - Jestem Harry - powiedział, wymieniając z nim uścisk dłoni. - Zapraszamy dalej, czekaliśmy tylko na was - machnął ręką, po czym ruszył przed siebie, co chwila się na nas oglądając. - Czekajcie… - Kathy nieznacznie drgnęła, kiedy nagle nas zatrzymał. - Tu macie łazienkę - otworzył szeroko jedne z drzwi.
  - Harry! Ja cię kiedyś zamorduję - Kathy westchnęła głęboko. - Myślałam, że coś się stało…
  - Styles, nie strasz dodatkowo naszych gości! Wystarczy, że robisz to swoją twarzą - roześmiałem się, omijając go i wskazując im dalszą drogę.
  - Wow… - powiedziała cicho Sue, kiedy przechodziliśmy przez salon.
  - Coś się stało? - zatrzymałem się, spoglądając na nią.
  - Nie, tylko… - zaczęła rozglądać się po wnętrzu. - Ładnie tu macie - uśmiechnęła się do mnie.
  - Czy ja wiem… - wzruszyłem ramionami.
  - Ona się na tym zna - Kathy delikatnie się uśmiechnęła. - W końcu studiuje architekturę.
  - Coś mi się wydaje, że jest jakieś „ale” - Harry oparł się o fotel, przyglądając się Sue. 
  - Po prostu trochę inaczej wyobrażałam sobie męski salon - podeszła do komody, na której stały nasze zdjęcia. - Kominek, eleganckie kanapy, ciemne meble… Tu jest tak przytulnie… Patrząc na was, powiedziałabym, że aż za przytulnie - roześmiała się. 
  - Te baby… - westchnął, uśmiechając się szeroko. - Przejrzałaś nas.
  - Teraz to ja nic nie rozumiem - Kathy przewróciła oczami. 
  - To jest pokój dla gości - uśmiechnąłem się - …a tam… - wskazałem w kierunku Harrego, który właśnie odsuwał drzwi, które na pierwszy rzut oka wyglądały jak zwykła ściana.
  - A tu trzymamy nasze zabawki - przyjaciel machnął ręką, zapraszając dziewczyny do środka.
  - Tego się nie spodziewałam - roześmiała się Kathy, stając przed wielkim telewizorem.
  - To wy się tu spacerujecie po domu, a my tam umieramy z głodu - nagle w drzwiach pojawił się Niall. - Cześć. James? - uniósł jedną brew, na co mężczyzna kiwnął jedynie głową. „Ale ty jesteś rozmowny…” - Jestem Niall.
  - Spokojnie, mam tu coś, co wynagrodzi ci twoje cierpienie - roześmiałem się, poklepując go po ramieniu - Patrz, co Kathy upiekła.
  - Ciasto? - momentalnie przejął blachę z moich rąk. - Kocham cię dziewczyno! - podszedł do blondynki i cmoknął ją w policzek.
  - Ej! - Harry podszedł do niego. - To dla wszystkich, a nie tylko dla ciebie. I uważaj z tymi wyznaniami, nie zapominaj, że James tu jest…
  - No tak, tylko pojawił się jakiś wysoki brunet, a Kathy od razu zapomina o tym, co nas łączyło… Wiedziałem, że tak będzie… - westchnął głośno, co wywołało na wszystkich twarzach szerokie uśmiechy. „No może z wyjątkiem Jamesa…” - Moje życie, jest tak gorzkie, że teraz muszę zjeść chyba całe to ciasto, żeby je chociaż trochę osłodzić - roześmiał się i zaczął zmierzać  w kierunku tarasu.
  - Chciałbyś - Harry szybkim krokiem ruszył za nim. - Samemu nie dam ci tego zjeść…


  Stanęłam w progu ogromnych drzwi, w których powiewały długie, białe zasłony. Nabrałam powietrza, rozglądając się dookoła. Taras wydawał się być większy niż całe nasze mieszkanie. „To miejsce naprawdę robi wrażenie…” Ciemna drewniana podłoga kontrastowała z białym murem, który odgradzał nas od reszty otoczenia. Po jednej stronie, na podwyższeniu, znajdował się grill, przy którym urzędował już Niall. Na samym środku, pod zadaszeniem, stała duża rogowa kanapa obładowana białymi poduszkami, drewniany stół, ogromne czarne poduchy zamiast foteli i kilka krzeseł. Całość oświetlona była rozwieszonymi wokół lampkami, co sprawiało, że miejsce to wyglądało jak wyjęte prosto z bajki.
  -  No wreszcie! Witamy! - usłyszałam głos Louisa i w tym samym momencie poczułam, jak James mocniej ściska moją dłoń. Spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam, co natychmiast odwzajemnił. - Gdzie się tak długo podziewaliście?
  - Zwiedzałyśmy wasze małe mieszkanko - Sue puściła mu oczko.
  - Jak ja się za wami stęskniłam - nagle obok mnie pojawiła się Eleanor i mocno mnie przytuliła. Zdezorientowana spojrzałam na Sue, która witała się już z Danielle.
  - My też tęskniłyśmy - wydukałam niepewnie. Chyba nie spodziewałam się, że właśnie tak nas przywitają…
  - Baby… - Harry przewrócił oczami, opadając na jedną z wielkich poduch.
  - Nawet się z nami nie przywitają… - westchnął głośno Zayn. Z szerokim uśmiechem podeszłam do niego, żeby go uściskać. „Cholera! Co ja robię?!” skarciłam nagle w myślach samą siebie, czując na plecach chłodne spojrzenie Jamesa.
  - Teraz lepiej się czujesz? - roześmiałam się, sprawiając wrażenie wyluzowanej. 
  - O wiele - wyszczerzył swoje białe ząbki.
  - Podczas naszego pierwszego spotkania w domu dziecka miałyśmy zdecydowanie za mało czasu, żeby pogadać - Danielle podeszła do mnie i pociągnęła mnie za rękę w stronę kanapy, na której siedział już Liam. James momentalnie zajął miejsce obok mnie i od razu chwycił moją dłoń.
  - Musimy to nadrobić - Eleanor szeroko się uśmiechnęła, dosiadając się do nas razem z Sue.
  - Panowie, to może przenieśmy się od razu przed telewizor - roześmiał się Liam. - Słyszałem, że dziś leci jakiś mecz…
  - Już nie przesadzaj - Dan przewróciła oczami.
  - Co wam po nas… - westchnął Lou, puszczając oczko do swojej dziewczyny, która od razu podniosła się z miejsca i usiadła na jego kolanach. 
  - Czasem się na coś przydajecie - ucałowała jego policzek. - Poza tym z wami też będziemy rozmawiać.
  - O paznokciach, sukienkach i butach? To ja chyba podziękuję - zaśmiał się Liam, a Dan od razu uderzyła go poduszką.
  - Proszę - Harry postawił przed nami kilka piw. - Wypijmy za spotkanie - chwyciłam butelkę, którą od razu podałam Jamesowi, ale on przecząco pokręcił głową na znak, że nie będzie pił. „Czyli ja też nie powinnam…”
  - Mogłabym dostać jakiś sok? - uśmiechnęłam się niepewnie.
  - A co, prowadzisz? - zaśmiał się Harry, ale już po chwili podał mi szklankę z napojem.
  - Koniec gadania ludzie! - wszyscy spojrzeliśmy na Nialla, który podszedł do stolika z talerzem w ręku. - Czas na jedzonko! 


  Przyglądałem się Harremu, który chyba pobił dziś swój własny rekord w piciu. Co gorsza, wyglądało na to, że na razie nie zamierza zwolnić tempa. „I tak ledwo trzyma się już na nogach…”
  - Tobie już chyba wystarczy, nie sądzisz? - spojrzałem na niego, kiedy wziął się za otwieranie kolejnego piwa. Przeniosłem swój wzrok na Liama, szukając u niego pomocy, ale on jedynie wzruszył ramionami.
  - Jeszcze jedno i zaśnie - usłyszałem szept Eleanor. Objąłem ją, przyciągając jeszcze bliżej siebie.
  - Obyś miała rację - odgarnąłem kosmyk włosów opadający na jej twarz, po czym musnąłem jej usta.
  - Kto chce dokładkę? - Niall szeroko się uśmiechnął, stawiając kolejny talerz na stole. 
  - Niall! Litości… - Danielle ukryła twarz w ramionach Liama. - Nie mogę już na to patrzeć…
  - Nie smakuje wam? - usiadł na krześle, marszcząc czoło.
  - Nie, to nie tak - uśmiechnęła się do niego Sue. - Chodzi o to, że…
  - Wepchałeś w nas już tyle jedzenia, że starczy nam na cały tydzień, stary - dokończył Zayn.
  - Przestańcie - westchnął. - Organizm potrzebuje…
  - Chyba tylko twój - roześmiał się Liam.
  - Nie to nie, więcej dla mnie - wzruszył ramionami, zabierając się za jedzenie.
  - Niall, nie myślałeś nad tym, żeby się przebadać? - El uniosła do góry jedną brew.
  - Niby czemu? - spojrzał na nią zdziwiony. 
  - Może masz jakiegoś towarzysza w żołądku - odezwał się nagle James. Podczas dzisiejszego spotkania prawie cały czas siedział cicho, praktycznie nie wypuszczając Kathy z objęć. W ciągu kilku godzin zamienił z nami tylko parę zdań. „Widocznie nie jesteśmy dla niego odpowiednim towarzystwem…”
  - Nie sądzę - wymamrotał Niall, z buzią pełną jedzenia. - Czuję się wyśmienicie.
  - Wiecie na czym to polega? - Dan sięgnęła po szklankę. - On jest facetem i nie musi dbać o linię. Gdybym ja tyle zjadła, przez tydzień nie wychodziłabym z siłowni.
  - Dla mnie i tak zawsze będziesz idealna - Liam przyciągnął ją do siebie, składając pocałunek w jej włosach.
  - Jacy wy jesteście słodcy… - wymamrotał Harry, przewracając oczami.
  - Myślałem, że już śpisz - Zayn spojrzał na niego zdziwiony.
  - Chciałbyś... - wydukał. - Nudno tu jak na jakiejś stypie.
  - Ale ty masz porównania - Kathy roześmiała się, biorąc łyk soku. 
  - Po co tam idziesz? - spojrzałem ze zdziwieniem na Harrego, który chwiejnym krokiem zmierzał właśnie do odtwarzacza.
  - Zaraz was rozruszam - machnął ręką. - Włączę wam coś…
  - Niby co? - uniosłem do góry jedną brew.
  - Mój ulubiony zespół - wymamrotał. - Jest naprawdę świetny - spojrzał na nas, przeglądając stertę płyt. Po chwili usłyszeliśmy pierwsze dźwięki dobrze znanej nam wszystkim melodii. „Co on odstawia?” zdziwiony spojrzałem na resztę chłopaków, którzy podobnie jak ja, nie kryli swojego rozbawienia.
  - Harry…
  - Zajebiści są, co nie? - przerwał Danielle, po czym zaczął bujać się w rytm muzyki. „O ile można to tak nazwać…”
  - Harry, przecież to nasza piosenka… - Zayn wybuchł głośnym śmiechem.
  - To sprawia, że jest jeszcze bardziej wyjątkowa - Styles szeroko się uśmiechnął. - Nasza… Czyż to nie brzmi pięknie? - spojrzał na nas. „Już nigdy nie weźmie do ust nawet łyka piwa, już ja tego dopilnuję…” zaśmiałem się pod nosem, cały czas mając nadzieję, że za chwilę to wyłączy. 
  - Usiądź pajacu - Zayn roześmiał się głośno w momencie, kiedy chłopak zaczął swój taniec. Trzeba przyznać, że jego nieskoordynowane ruchy były nawet zabawne. Nim się zorientowałem, błagał już Danielle, żeby z nim zatańczyła.
  - Dobrze, ale bez deptania po stopach - uśmiechnęła się szeroko, grożąc mu palcem. - Dziś kupiłam te buty…
  - Jestem najlepszym tancerzem na świecie - poruszył komicznie brwiami, po czym obrócił ją wokół własnej osi i zaczął „tańczyć”. „To chyba nie był najlepszy wybór na dziś…” zaśmiałem się pod nosem, widząc wysokie szpilki Dan. Martwiłem się, czy przy zawrotnym tempie Stylesa, jej nogi to wytrzymają. „Harry, kretynie…”  
  - Koniec! - dziewczyna zatrzymała się nagle. 
  - Ale…
  - Spokojnie - roześmiała się. - Tańczysz wspaniale, naprawdę, ale ja już nie mam siły - uniosła ręce w geście poddania, na co Harry jedynie wzruszył ramionami i z szerokim uśmiechem na twarzy ruszył w stronę Kathy. 
  - Nie, ja… Przepraszam, ale ja nawet nie potrafię tańczyć - blondynka kręciła głową, spoglądając na swojego chłopaka.
  - Nie daj się prosić - bąknął Styles. - Czy mógłbym na moment porwać twoją kobietę? - zwrócił się do Jamesa, który kiwnął twierdząco głową, wypuszczając ją z objęć. Harry pocałował Kathy w dłoń, po czym wyciągnął ją na sam środek tarasu i zaczął swój taniec. „Biedaczka…” Patrząc na to, jak obracał drobną blondynkę, zaczynałem obawiać się, że za chwilę ją połamie. „No chyba, że wcześniej to jemu ktoś walnie…” prychnąłem, widząc jak James coraz mocniej zaciska usta, przyglądając się im uważnie i słuchając wszystkich głupot, które Styles wygadywał w kierunku jego dziewczyny. Kathy naprawdę dobrze sobie radziła i starała się dotrzymać kroku Harremu, ale po dłuższej chwili posłała nam błagalne spojrzenie. „Wcale jej się nie dziwię, i tak długo z nim wytrzymała…”
  - Odbijany - powiedział Zayn, podchodząc do nich. 
  - Ale ty przecież…
  - Ty też - przerwał mu. - Chodź - pociągnął go w stronę drzwi.
  - Temu panu już podziękujemy - roześmiał się Liam.
  - Zayn! Przynieś piwo i żelki - krzyknął za nimi Niall.
  - Jasne - Malik pokiwał głową - A wy już to wyłączcie, proszę - wskazał głową na odtwarzacz, z którego cały czas leciały nasze piosenki, znikając razem z Harrym za drzwiami.


  Otworzyłam drzwi łazienki i w tym samym momencie usłyszałam huk, jakby coś się z nimi zderzyło. „Albo ktoś…” Niepewnie wychyliłam głowę, aby sprawdzić, co dokładnie się stało. „Co za kretynka…" nabrałam powietrza.
  - Zayn! Przepraszam, ja… 
  - Nic się nie stało - chłopak uśmiechnął się do mnie, pocierając czoło.
  - Pokaż to… - podeszłam do niego.
  - Nic mi nie jest, spokojnie - pokręcił głową. Nie dałam jednak za wygraną i zdjęłam jego dłoń z czoła, by móc ocenić skutki mojej bezmyślności. - W najgorszym wypadku będę miał małego siniaka - przewrócił oczami.
  - Przepraszam… - „Czy ja nie mogę nawet otworzyć drzwi od łazienki tak, żeby nic się nie stało?” - Mogłam ci rozciąć…
  - Spokojnie, nic się nie stało - przerwał mi. - Mogłem być ostrożniejszy. Lepiej chodźmy już do reszty. 
  - Nie! - spojrzałam w jego brązowe oczy. - Kuchnia… - zaczęłam rozglądać się dookoła.
  - Co kuchnia? - zmarszczył czoło.
  - Gdzie macie kuchnię? Lód powinien pomóc - westchnęłam. - Przep…
  - Przestań mnie już przepraszać - puścił mi oczko. - Tędy zapraszam - uśmiechnął się, wskazując na drzwi obok nas. Chwilę później grzebałam już w zamrażalniku, szukając czegoś, co zapobiegłoby opuchliźnie.
  - Nie macie żadnego lodu? - spojrzałam na chłopaka, który wzruszył jedynie ramionami. - Dobra, w takim razie… Mam! To powinno pomóc.
  - Mrożone warzywa? Zamierzasz gotować? - Zayn uniósł jedną brew.
  - Nie chciałbyś tego - roześmiałam się, zamykając zamrażalnik.
  - Ałć! - wzdrygnął się, kiedy przyłożyłam opakowanie do zaczerwienionego miejsca na jego czole. - Zimne…
  - Z tego co wiem, to mrożone warzywa zawsze są zimne - prychnęłam. 
  - Chyba, że wrzucimy je na patelnię - wyszczerzył swoje białe ząbki w uroczym uśmiechu.
  - Wtedy nie będą już mrożone - roześmiałam się. - Harry zasnął?
  - Od razu - odetchnął. - Myślałem, że to będzie trudniejsze…
  - Jutro czeka go ciężki poranek… 
  - Raczej ciężki dzień… Widziałaś, ile on wypił?
  - Na nogach trzymał się całkiem nieźle...
  - I o mały włos nie połamał Danielle i Kathy - roześmiał się. - I co, będzie siniak? - odsunęłam na chwilę zimne opakowanie od jego czoła i spojrzałam na zaczerwienione miejsce. „Mam nadzieję, że nie…” 
  - Zayn, przepraszam… - wydukałam. „Chyba się powtarzam…”
  - Nie ma sprawy… - kąciki jego ust powoli uniosły się do góry. „Chyba mogłabym zakochać się w tym uśmiechu…” - Zdarza się… - w pokoju zapadła niezręczna cisza, przerywana jedynie naszymi oddechami. Nagle poczułam delikatny dotyk jego dłoni na swoim policzku. Zdezorientowana spojrzałam prosto w jego ciemne tęczówki, ale nagle cała moja odwaga gdzieś zniknęła i speszona spuściłam głowę. Zayn jednak szybko uniósł mój podbródek do góry tak, by nasze spojrzenia znów się spotkały. Poczułam ciepło, wypełniające mnie od środka. Niepewnym ruchem odgarnął kosmyk włosów, opadający na moją twarz i wyjął z moich rąk opakowanie, odkładając je na blat. Przysunął się do mnie na tyle blisko, bym mogła poczuć zapach jego perfum zmieszanych z dymem papierosowym. Zrobił kolejny krok i nasze ciała zaczęły się ze sobą stykać. Poczułam jego ciepły oddech na swoich ustach…

15 komentarzy:

  1. O bożee nie możesz kończyc pisania w takim momencie!. <3
    Rozdział jak zwykle cudowny i śmieszny hyhy. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W tajemnicy poinformujemy cię, że to wcale nie ostatnie takie zakończenie :) Z góry przepraszamy :)
    Ściskamy Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pierdo** musiałaś kończyć właśnie w tym momencie , ciekawe czy się pocałują czy ktoś im przeszkodzi.
    Czekam na nn :)
    Pozdrawiam i życzę weny .;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewiąty rozdział już jest, więc pewnie zdążyłaś się przekonać, jak zakończył się ten wieczór :)
      Weny nigdy za mało, więc dziękujemy :)
      Ściskamy Xx

      Usuń
  4. Znając moje szczęście, ktoś im przeszkodzi ; 3; Ciesze się z nowego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my cieszymy się, że ty się cieszysz :)
      Buziaki Xx

      Usuń
  5. Mogę się założyć, że zaraz Louis wparuje :D Życzę wam weny i w ogóle (z kolei ja dziś jej nie ma, dlatego taki krótki) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu właśnie Louis? Chociaż... Gdyby się dobrze zastanowić... Tak, rzeczywiście byłby do tego zdolny :)
      Ściskamy Xx

      Usuń
  6. Moge się założyc ,że przeszkodzi im Niall pytajac się o żelki. Haha ...! <3
    Życze weny rodział zajebisstyy. :8

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *PIWO I ŻELKI
      hahaha

      Usuń
    2. Cieszymy się bardzo, że rozdział ci się spodobał i mamy nadzieję, że nie zawiedziemy cię rozwiązaniem tej niedokończonej akcji:)
      Buziaki Xx

      Usuń
  7. Wspaniałe czekam na nextaa! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że nasza pisanina przypadła ci do gustu :)
      Buziaki Xx

      Usuń