piątek, 12 września 2014

Rozdział 14.

          Usiadłam na łóżku, przecierając dłońmi zaspane oczy. „Mój kark…” westchnęłam, rozmasowując obolałe miejsce i rozglądając się uważnie dookoła. Nie sądziłam, że w Torbusie może zmieścić się łóżko, które pomieści nas wszystkich. „Nikt nie obiecywał, że będzie wygodnie…” zaśmiałam się pod nosem, patrząc na pozostałych, którzy jeszcze smacznie spali. Harry leżał skulony na brzegu łóżka i wszystko wskazywało na to, że przy najmniejszym ruchu zaliczy niemiłe spotkanie z podłogą. „Chyba mu zimno…” Naciągnęłam na niego swój koc i przeniosłam wzrok na osobę zawiniętą w kołdrę. Na szczęście nie musiałam długo zgadywać, kto się tam ukrywa. Sterta opakowań po żelkach i wystające kosmyki blond włosów mówiły same za siebie. „A temu chyba śni się Eleanor…” zachichotałam cicho, gdy Louis powoli przekręcił się na bok i z błogim wyrazem twarzy objął Irlandczyka. Odkręciłam głowę w drugą stronę, a kąciki moich ust automatycznie się uniosły. „Nawet kiedy śpią, nie wypuszczają się z objęć…” uśmiechnęłam się, widząc, jak moja siostra leży wtulona w swojego chłopaka, którego głowa w obecnym momencie znajdowała się na nogach Danielle. „Pewnie gdybym była na ich miejscu, zachowywałabym się tak samo…” westchnęłam, przyglądając się tej dwójce. Mimo, że kochali się tak bardzo, mieli dla siebie naprawdę niewiele czasu. Wolny weekend był świętem, które powinno zapisywać się w kalendarzu. „Wolny dzień był świętem…”  
  Nie mogłam powstrzymać się, żeby nie zrobić im kilku zdjęć. Ostrożnie wstałam z łóżka i najciszej jak tylko potrafiłam wyjęłam z torebki swój aparat. Wyłączyłam lampę, żeby jej błysk ich nie obudził i zabrałam się do roboty. „Najlepsze zdjęcia to te, do których nikt nie pozuje…” zaśmiałam się pod nosem, widząc na ekranie pierwsze efekty swojej pracy. Harry kurczowo trzymający się oparcia łóżka, ledwie widoczny Niall i obejmujący go Louis, Zayn trzymający w ramionach Sue oraz Danielle, która…
  - Dobrze się bawisz? - usłyszałam męski głos tuż przy swoim uchu. Niekontrolowanie wrzasnęłam, budząc przy tym chyba całą resztę.
  - Co się drzesz, jakby cię ktoś ze skóry obdzierał? - mruknął Harry, unosząc leniwie głowę. Odkręciłam się na pięcie w stronę Liama, który stał tuż za mną i nawet nie próbował ukrywać swojego rozbawienia. 
  - Oszalałeś! - przewróciłam oczami, na co on jedynie wzruszył ramionami i znów, tym razem wspólnie ze wszystkimi, wybuchł śmiechem. - Prawie dostałam zawału…
  - Żałuj, że nie widziałaś swojej miny - objął mnie ramieniem.
  - Zamorduję cię! - mimowolnie się uśmiechnęłam. 
  - No proszę… Widzę, że humory dopisują wam od samego rana - usłyszeliśmy głos Paula, który chwilę później stał już w drzwiach. - Cieszę się, że macie tyle energii, bo będzie wam dziś potrzebna… Panowie, czas zabrać się do pracy!


  - Zayn! Twoja kolej - Louise poklepała dłonią siedzenie, szeroko się uśmiechając. Z jednej strony miałem nadzieję, że dzięki jej pomocy, uda się jeszcze zmienić moją fryzurę, ale jednocześnie bałem się trochę jej reakcji. „Było nie zaczynać…” w mojej głowie rozbrzmiał głos Louisa. Odetchnąłem zarzucając na siebie koszulę w kratę, po czym zająłem miejsce, które na mnie czekało. - Tak jak zawsze, panie Malik? - roześmiała się. „Rozumiem, że to pytanie retoryczne…” zakpiłem w myślach. 
  - Wiesz, pomyślałem… - chwyciłem grzebień i zacząłem zaczesywać włosy na czoło. - Może zmienimy moją fryzurę? Tylko popatrz, taka grzywka idealnie mi pasuje.
  - Zayn, ostatni raz miałeś taką fryzurę jeszcze podczas występów w X-factorze - spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
  - Musisz przyznać, że wtedy wyglądałem świetnie - uśmiechnąłem się szeroko. Louise spojrzała na moje odbicie w lustrze, marszcząc czoło.
  - Dobrze się czujesz?
  - No co? Powróćmy do tamtego okresu - pogładziłem włosy. - Czasem strasznie za nim tęsknię - westchnąłem.
  - Nawet mnie nie denerwuj, dobrze? - blondynka zabrała się za zaczesywanie do góry moich włosów.
  - Myślę, że to nienajlepszy…
  - Zayn, co to jest do cholery?! - spojrzała na mnie, szeroko otwierając oczy.
  - Wydaje mi się, że to pasemko, Louise - roześmiał się Niall, którego oboje od razu spiorunowaliśmy wzrokiem. - Dobra, już idę… - przewrócił oczami.
  - Czy mógłbyś mi wyjaśnić, co to ma znaczyć? - zwróciła się do mnie.
  - Ktoś musiał wyrównać ze mną rachunki - wymamrotałem.
  - Kto?
  - Prędzej czy później sama się pewnie dowiesz - prychnąłem.
  - Powinnam cię zamordować - zdzieliła mnie przez głowę.
  - Ej! Jak już coś, to nie mnie - wymamrotałem. - Sam sobie tego farbą nie poma…
  - Louise, te spodnie są na mnie za ciasne - przerwał mi Liam. 
  - Nie są - powiedziała, nawet na niego nie spoglądając. 
  - Ostatnio trochę przytyłem… - wymamrotał.
  - Liam, proszę, chociaż ty mnie nie denerwuj…
  - To nie mój roz… - zamilkł nagle, kiedy do uszu każdego z nas dotarł dźwięk pękającego materiału. Z całej siły próbowałem powstrzymać rozbawienie. Niestety, nie wytrzymałem i wybuchłem głośnym śmiechem.
  - Liam? - Louise niepewnie odwróciła się w jego stronę.
  - Ups? - uśmiechnął się do niej delikatnie.
  - Rany! Przecież ja was zaraz wszystkich zamorduję! - tupnęła nerwowo nogą, jak w zwyczaju mają to małe dzieci. - Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że nie mam dla ciebie innych spodni?
  - Oj tam… - machnąłem ręką. - Pójdzie w bokserkach - prychnąłem.
  - Cicho bądź! Jeszcze z tobą nie skończyłam - mruknęła. - Masz ze sobą jakieś ciemniejsze spodnie? - zwróciła się w stronę Liama.
  - Chyba tak - uśmiechnął się niepewnie. - Mam po nie iść?
  - Jeszcze się pytasz? - westchnęła, odwracając się w moim kierunku. - Dobra, teraz ty… Skąd się wzięło to pasemko na twojej pustej główce?
  - Po pierwsze, to nie jest pusta - wymamrotałem i od razu tego pożałowałem. Nie sądziłem, że taka drobna kobieta posiada tyle siły. Potarłem dłonią obolałe ramię. - Teraz to już na pewno nic ci nie powiem...
  - Witaj mój aniele - nagle obok nas pojawił się Louis i cmoknął Louise w policzek. - Zwarci i gotowi do pracy? - uśmiechnął się szeroko. - O rany… Zayn, czyżby ptak narobił ci na głowę? - spojrzał na mnie z rozbawieniem, ale postanowiłem to przemilczeć. - Gdzie moje ciuchy na dziś?
  - Wiszą tam - Louise wskazała ruchem głowy na wieszak. - Te z błękitną koszulą - uśmiechnęła się.
  - Spodenki?! - przyjaciel spojrzał na nią niepewnie. - A nie mogę założyć normalnych spodni?
  - Następny zaczyna… - pokręciła głową. - Zayn, może jeszcze to zamalujemy, co? - westchnęła, poprawiając mi włosy, a ja entuzjastycznie pokiwałem głowa. Miałem ogromną nadzieję, że pozbędę się tego pasemka. 
  - Nie ma mowy - wtrącił się Louis.  
  - Niby czemu? - dziewczyna oparła dłonie na biodrach, czekając na jego odpowiedź. Właściwie, to też byłem ciekaw, jak z tego wybrnie. 
  - Pokażę ci czemu - Lou zaczął ściągać dresy. - Proszę, właśnie dlatego. Ten debil - spiorunował mnie wzrokiem - …razem z Niallem, który na całe szczęście przeszedł później na moją stronę, ogolili mi pół nogi! 
  - Co? - Louise uśmiechnęła się niepewnie. „A jednak się przyznał…”
  - To - wymamrotał, pokazując jej ogoloną łydkę. - Zasnąłem, a ten kretyn postanowił zrobić mi depilację…
  - Sam się o to prosiłeś, kiedy wyciągnąłeś te cuchnącą nogę w moim kierunku - prychnąłem.
  - Nieświadomie! - spojrzał na mnie, siadając na krześle.
  - Ty przynajmniej możesz to ukryć! - spiorunowałem go wzrokiem.
  - Super… - wymamrotał. - Podeptałeś moją godność…
  - A ty miałeś jakąś godność? - roześmiałem się.
  - Zaraz oberwiesz!
  - Serio? - spojrzałem na niego, unosząc brew. - Ale się boję…
  - Koniec! - Louise odkręciła krzesło, na którym siedziałem, kierując mój wzrok na lustro. - Ty się ubieraj, a ty - po raz kolejny dostałem w ramię - …przestań się wiercić.
  - To mogę nie zakładać tych spodenek? - Louis spojrzał na nią błagalnie. 
  - Czyli co, zamalujesz to? - zapytałem z nadzieją.
  - Nie - uśmiechnęła się do nas sztucznie. 
  - Ale…
  - Ty zakładasz spodenki i nie obchodzi mnie to, że masz ogoloną nogę - przerwała Louisowi. Na mojej twarzy pojawiło się rozbawienie, które w mgnieniu oka zniknęło. - A ty musisz pogodzić się z tym, że w nowym teledysku wystąpisz z uroczym pasemkiem - „Urocze?” Byłem wściekły. Wszystko wskazywało na to, że cały świat zobaczy mnie w takim stanie.
  - Widział ktoś mój telefon?! 
  - Harry, czy możesz się nie drzeć? - Louise przewróciła oczami. - Z wami zawsze są jakieś problemy…
  - Te mogą być? - Liam okręcił się wokół własnej osi.
  - Mogą. Skąd masz w ogóle takie fajne spodnie? - uśmiechnęła się do niego, na co wzruszył tylko ramionami. - Niall, błagam cię, nie jedz już, bo zaraz się pobrudzisz!
  - Nie pobrudzę. Jedzenie mam opanowane do perfekcji - Horan rozsiadł się na kanapie, wpychając sobie do buzi jakieś ciastka.
  - Widzieliście mój telefon?! - Styles nie dawał nam spokoju. Pałętał się w tą i z powrotem, przewracając wszystko do góry nogami.
  - Skończyłaś? - uśmiechnąłem się do Louise.
  - Chwila - odetchnęła ciężko. - Harry, a może wcale go tu nie zostawiłeś? - spojrzała na niego.
  - Czekam na ważny telefon - mruknął tylko.
  - Wyglądam jak kretyn - Louis opadł na kanapę obok Nialla.
  - Jaka ponętna nóżka stary! - roześmiałem się. - Gdybym nie miał dziewczyny, to kto wie…
  - Zaraz zamiast dziewczyny możesz mieć fioletowe oko - posłał mi złowieszczy uśmiech.
  - Spokojnie, może nikt nie zwróci uwagi - prychnąłem.
  - Pewnie tak - uśmiechnął się. - W końcu każdy będzie się zastanawiał, kto narobił ci na głowę - spiorunowałem go wzrokiem, jednak to nic nie dało. Reszta wybuchła głośnym śmiechem. 
  - Oszaleję zaraz - Louise przewróciła oczami.
  - Gdzie jest ten pieprzo...
  - Tego szukasz? - Paul uśmiechnął się szeroko, wymachując w powietrzu telefonem Stylesa. Jak na zawołanie odkręciłem się do niego tyłem. Chyba nie byłem jeszcze gotowy, by wysłuchiwać jego wrzasków, kiedy zobaczy moje włosy. - Dzwonił już kilka razy.
  - Gdzie on był? - Harry od razu przechwycił sprzęt.
  - Przy operatorach - westchnął. - Gdzie ty masz głowę?
  - Zapytałabym raczej, gdzie oni wszyscy je zostawili - Louise uśmiechnęła się niepewnie.
  - Co tym razem zrobili? 
  - Mam zacząć od początku? - uniosła brew.
  - Mam usiąść? - Paul roześmiał się, zajmując wolny fotel.
  - Harry jest jak zwykle zagubiony we własnym świecie, ale to już wiesz - uśmiechnęła się. - Niall bez przerwy się czymś obżera. Ma szczęście, że nic po nim nie widać… Louis ma ogoloną jedną nogę…
  - Tylko łydkę - wymamrotał.
  - Liam rozdarł spodnie na tyłku… - roześmiała się, spoglądając na niego.
  - Mówiłem, że to nie mój rozmiar…
  - To po co je zakładałeś? - Paul zmarszczył czoło.
  - Ona mi kazała - westchnął, wskazując na blondynkę palcem.
  - Ale to jeszcze nie wszystko… - roześmiała się Louise. - Najlepsze zostawiłam na koniec - odkręciła mnie na krześle w stronę menadżera.
  - Cześć Paul - uśmiechnąłem się do niego niepewnie.
  - Zayn, do cholery, co ty masz na głowie?! 


  - Zabiję ich! Zamorduję! - otworzyłam niepewnie oczy, spoglądając na mężczyznę zmierzającego w naszym kierunku. - Skończeni…
- Paul, wszystko w porządku? - Danielle przerwała mu, podnosząc się z leżaka.
- Nic nie jest w porządku - westchnął.
- Co tym razem zrobili? - uśmiechnęła się delikatnie, ale mężczyzna nie odpowiedział. Zamiast tego zaczął zwymyślać całą piątkę od najgorszych, nerwowo chodząc w tą i z powrotem. „To chyba ten moment, kiedy cała jego cierpliwość do nich zniknęła…” - Paul, usiądź i weź kilka głębokich wdechów - menadżer spojrzał na Danielle, po czym zajął wskazane przez nią miejsce. Zapanowała długa cisza, którą wreszcie przerwała Kathy.
  - Może napije się pan wody? - wyciągnęła kubek w jego kierunku.
- Dziękuję - skinął głową. - I żaden pan, jestem Paul - uśmiechnął się. - Lepiej powiedzcie, jak wam się tu podoba? - dodał nagle.
- Jest wspaniale - uśmiechnęłam się, siadając na leżaku, żeby zrobić miejsce Danielle. - Genialne miejsce, genialni ludzie, genialna pogoda. Czego chcieć więcej?
- Wrócimy do Londynu z piękną opalenizną - dodała Kathy, bawiąc się swoim aparatem.
- Swoją drogą, dziękujemy, że zgodziłeś się na nasz przyjazd - Danielle zwróciła się do Paula, biorąc łyk zimnego napoju.
- Nie ma sprawy - mężczyzna uśmiechnął się, rozkładając się na leżaku - Każdemu należy się coś od życia. Tylko mi przyszło pracować z takimi… - westchnął głośno, nie kończąc wywodu na temat całej piątki. - Poza tym, bardzo spodobał mi się wasz pomysł z tą niespodzianką - zaczął. - Jeśli będziecie potrzebować jakiejś pomocy…
- Mamy zgłosić się do ciebie - Dan wtrąciła mu się w zdanie. 
- Mogłabym zrobić wam kilka zdjęć? - odezwała się nagle Kathy i nie czekając na odpowiedź, nacisnęła spust migawki.
- Kathy robi zdjęcia bez przerwy - roześmiałam się, widząc zaskoczoną minę Paula. - Taki nałóg, rozumiesz?
  - Ale trzeba przyznać, że ma wielki talent - dodała Danielle.
- Nie przesadzajcie… - Kathy jak zwykle się zarumieniła.
- A mógłbym obejrzeć jakieś twoje zdjęcia? - uśmiechnął się do niej Paul.
- Jasne - Kathy bez wahania podała mu swoją zabawkę. - Tam dalej jest kilka zdjęć, które zrobiłam dziś na planie.
- Kathy, te zdjęcia są naprawdę świetne - Paul pokiwał z uznaniem głową, nie odrywając wzroku od aparatu. - Nie myślałaś o…
- Paul, tu jesteś! A my cię tyle szukaliśmy… - nagle obok nas pojawił się Harry w towarzystwie Nialla i Liama.
- A wy tu czego? - Paul spojrzał na nich ze złością.
- Jeszcze ci nie przeszło? - Niall uśmiechnął się niepewnie.
- Paul, już wiemy co się stało - zaczął Liam - …i to wszystko można bardzo szybko naprawić.
- Poza tym, kamerzysta powiedział, że z tego co zdążył nagrać, da się coś wybrać - dodał Horan. „O co tu chodzi?”
  - Przecież nie zrobiliśmy tego celowo - odezwał się Harry. - Każdemu mogło się zdarzyć…
  - O, tu jesteście! -  nagle dołączyli do nas Zayn i Louis, którzy w porównaniu do reszty, szczerzyli się od ucha do ucha. - My was szukamy, a wy się obijacie i podrywacie moją piękną dziewczynę - Zayn ucałował mój policzek.
- Paul, chyba już się nie złościsz, co? - Louis uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Fajnie się jeździło, no ale cóż… - wzruszył ramionami, na co menadżer spiorunował wzrokiem nowo przybyłą dwójkę.
- Swoją droga, to było świetne - Zayn wybuchł głośnym śmiechem. - Ten moment kiedy nami wstrząsnęło…
- Lepszy był ten dym - prychnął Louis. - Kompletnie nic nie było widać…
- Na szczęście nie musiałeś już dalej jechać…
- Bo nie mogłem - przyglądałam się im, nic nie rozumiejąc z ich wypowiedzi. - No stary, masz talent do takich rzeczy - Zayn przybił piątkę z kumplem, po czym oboje znów zaczęli dosłownie zanosić się śmiechem. „Czyżby za dużo słońca?”
- Nie wytrzymam dłużej! - Paul zerwał się na równe nogi. - Przebolałem rozdarte spodnie - zaczął wyliczać -… przebolałem to pasemko, a nawet dzisiejsze doprowadzanie was do porządku, kiedy urządziliście sobie wyścigi, ale za to powinienem was zakopać żywcem… Przecież ja przez was osiwieję… 
- Za późno… - mój chłopak podszedł do menadżera i poklepał go po ramieniu. - Chyba już widzę kilka siwych włosów…


  Poczułam ciepły oddech na karku, a następnie oplatające mnie w talii dłonie. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy jego usta delikatnie musnęły skórę na mojej szyi. Poczułam przyjemny dreszcz, który obezwładnił całe moje ciało. 
  - Na dziś już koniec pracy - wyszeptał tuż przy moim uchu. Na mojej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech. Teraz miałam go już tylko dla siebie. - Co powiesz na spacer? - obrócił mnie w swoja stronę i splótł palce naszych dłoni. - Chodź… - musnął moje usta i delikatnie pociągnął mnie za rękę. 
  - Dowiem się wreszcie, co zrobiliście? - spojrzałam na niego, a na jego twarzy automatycznie pojawiło się rozbawienie.
  - Ale kiedy? - zmrużył oczy.
  - Już nie udawaj… Paul prawie was pozabijał - wywróciłam oczami. 
  - Gdyby już miał kogoś zabić, to w pierwszej kolejności zabrałby się za Louisa - uśmiechnął się szeroko. - Nie wiem, jak mogli mu dać prawo jazdy…
- Jeśli to miała być podpowiedź, to niestety nic mi nie dała, bo nadal zupełnie nie wiem o czym mówisz - westchnęłam.
  - Niechcący popsuliśmy samochód - uśmiech Zayna poszerzył się jeszcze bardziej. - Louis postanowił trochę zmienić trasę, żeby wypróbować możliwości tej terenówki. W pewnym momencie usłyszeliśmy huk i auto stanęło w miejscu, a spod maski zaczął wydobywać się dym - roześmiał się, zarzucając rękę na moje ramiona i przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. - Żałuj, że nie widziałaś miny Paula…
  - Widziałam. Kiedy do nas przyszedł, wydawało mi się, że trochę przesadza, ale teraz w ogóle mu się nie dziwię - zachichotałam. - Swoją drogą, z pasemka chyba też nie był zbytnio zadowolony.
  - Chyba nie - przytaknął. - Może tu usiądziemy? - spojrzał na mnie pytająco, na co pokiwałam głową. - Chociaż właściwie, to wina Louisa.
  - Nie składaj wszystkiego na biednego Louisa - pogroziłam mu palcem, siadając obok niego. - A nie dało się tego zamalować?
- Louise już miała to zrobić, kiedy nagle zmieniła zdanie - westchnął. - Kiedy dowiedziała się, w jaki sposób się tego dorobiłem, stwierdziła, że jesteśmy z Lou siebie warci i teraz będziemy wyglądać jak kretyni - prychnął. 
- Tęskniłam za tobą - stwierdziłam nagle, opierając się o jego ramię.
  - Ja za tobą też - ucałował mnie w skroń, kreśląc na moim ramieniu jakieś nieznane mi znaki. Odetchnęłam głęboko, spoglądając przed siebie. Słońce powoli chowało się za horyzontem, a jego ostatnie promienie odbijały się w nieruchomej tafli wody. Cisza. „I tylko my…” - Mówiłem ci już, że cię kocham? - spojrzałam na niego i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, poczułam jego ciepłe wargi na swoich. - Najbardziej na świecie… - dodał, kiedy się od siebie oderwaliśmy, po czym rozłożył się na miękkiej trawie i chwycił moją dłoń, pociągając mnie za sobą. Położyłam głowę na jego klatce i zamknęłam oczy, wsłuchując się w bicie jego serca. Całą sobą czułam, że bije właśnie dla mnie. Zapadła cisza, która w ogóle nam nie przeszkadzała. Byliśmy tu tylko my i to w zupełności nam wystarczało. Oparłam brodę na jego ramieniu, uważnie skanując jego twarz. Był niesamowicie przystojny „I tylko mój…”
  - O czym myślisz? - wyszeptałam, na co delikatnie się uśmiechnął.
- O tobie - westchnął, po czym musnął moje usta. 
- A tak poważnie? - roześmiałam się.
- O nas - poprawił się. - O tym, że jestem prawdziwym szczęściarzem. O tym, że kiedyś cię poślubię. Będziemy mieć gromadkę dzieci, piękny dom…
- I psa - wtrąciłam.
  - I psa - powtórzył po mnie rozbawiony. - Chciałabyś? - nagle spoważniał i wbił we mnie swoje brązowe tęczówki. - Kiedyś… Być nadal ze mną? 
- Zayn…
- Wiem jak wygląda moje życie. Wiem też, że kiedyś możesz zacząć mieć tego dość - przygryzł dolną wargę, jakby się nad czym zastanawiał. - Boję się, że któregoś dnia stwierdzisz, że to dla ciebie zbyt wiele - westchnął. -  Że odejdziesz i nie wrócisz… - dodał tak cicho, jakby samym wypowiedzeniem tych słów mógł sprawić, że nagle zniknę.
- Nigdzie się nie wybieram - szepnęłam, delikatnie się uśmiechając. - Ani teraz, ani nigdy…
- Potrzebuję cię Sue… Tak bardzo… - nie pozwoliłam mu dokończyć, napadając na jego usta. 
- Ucieknijmy - wydukałam między oddechami. Zayn ponownie złączył nasze wargi, po czym podniósł się z miejsca i wyciągnął do mnie dłoń.
- Masz rację - uśmiechnął się szeroko. - Chodź… - stwierdził, nadal czekając na moją dłoń. Kąciki moich ust momentalnie uniosły się do góry. Pewnie chwyciłam jego dłoń, podnosząc się z miejsca.
- Gdzie idziemy? - zapytałam, marszcząc czoło. 
- Przed siebie - ucałował mnie w czubek głowy. - Uciekamy - szepnął mi do ucha, po czym niespodziewanie uniósł mnie do góry. - Susanne Barkley, czy zechcesz uciec ze mną na koniec świata i jeszcze dalej? 
- Oszalałeś - roześmiałam się, przeczesując dłonią jego włosy, kiedy nadal trzymał mnie w górze. 
  - Tak czy nie? 
- Tak! - krzyknęłam, po czym złączyłam nasze usta w gorącym pocałunku. Zayn ruszył przed siebie, cały czas nie wypuszczając mnie z objęć, kiedy nagle zaczął dzwonić jego telefon. - Powinieneś odebrać - stwierdziłam, na co wywrócił oczami. - To może być coś ważnego.
- Ale później uciekniemy? - w jego oczach pojawił się ten łobuzerski błysk. Pokiwałam głową, po czym znów poczułam grunt pod stopami. Zayn wyciągnął telefon z kieszeni, kątem oka zerkając na ekran. - To Niall - spojrzał na mnie, po czym przyłożył telefon do ucha. - Co jest? - zaczął. - Niall… Ale co się do cholery stało?!

♥♥♥

Witajcie!
Mamy piątek, godzinę 16, a więc weekend możemy uznać za oficjalnie rozpoczęty! Pomyślałyśmy, że to dobry moment na nowy rozdział. Mamy nadzieję, że w sobotnio-niedzielnym leżakowaniu znajdziecie dla nas 5 minut :)

Chciałybyśmy też bardzo, bardzo, bardzo mocno podziękować Wam, za to, że jesteście z nami i za te wszystkie miłe komentarze. Nawet nie wiecie jak cieszą się nasze mordki, kiedy je czytamy :) Po prostu jesteście najlepsi! :)
Ściskamy Xx
MADDIE&CAROL

13 komentarzy:

  1. Cudowny cudowny pomyśl caly rozdzial sie smialam ! <3 dziewczyno jak moglas skonczyc rozdzial przy takim czymś? Pytam sie ! :( nie mg doczkeac sie kolejnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że udało nam się Cię rozbawić. Właśnie o to chodziło :)
      A co do tej końcówki, to bardzo przepraszamy, ale jakoś tak wyszło... No dobra, tak naprawdę to było celowe zachowanie, ale o tym csii... :)
      Ściskamy Xx

      Usuń
  2. Aaaaa! Oficjalnie ogłaszam się waszą największą i najwierniejszą fanką! Rozdział jest genialny! Śmiałam się tak, że jeszcze trochę i będe miała kaloryfer bez żadnych ćwiczeń! :)
    No ale teraz to zgarniecie ochrzan... Jak można skończyć w takim momencie? Chcecie, żebym dostała zawału? Co tam się stało? Nie mogę już usiedzieć na miejscu normalnie...
    Kocham was <333
    Ala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory myślałyśmy, że mamy co najwyżej czytelników, a okazuje się, że są też już nasi fani. Wow! Dziękujemy ;*
      Podobno śmiech to zdrowie,a gdyby tak dodać jeszcze do tego kaloryfer bez żadnych ćwiczeń, to niedługo okaże się, że czytanie jest najlepszą dietą-cud :)
      Prosimy na nas nie krzyczeć:) Czasem musimy doprowadzić was do takich nieszkodliwych zawałów, żebyście się nami za szybko nie znudzili :)
      Buziaki Xx

      Usuń
  3. Ala, to nie mile :c mowisz, ze jestes najwieksza fanka :c Co di rozdziału, było wiele smiesznych momentow! Tylko... co sie stało? Czekam na rozdział! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, że jesteś z nami i komentujesz prawie każdy rozdział :) Nawet nie wiesz, jak miło wiedzieć, że mamy tu takie osoby jak ty :)
      Ściskamy Xx

      Usuń
  4. To wasze opowiadanie jest super! Czytam i się uśmiecham, a to bardzoooooooooo dobrze :D
    Zayn i Sue są tacy uroczy awwwwwwwww
    Tylko co się stało????!!!!!!!! Dawać mi tu kolejny rozdział, natychmiast! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że spodobało Ci się nasze opowiadanie :) To wspaniale, że udało nam się rozbawić kolejną osobę :)
      Właśnie tacy mieli być Zayn i Sue - uroczy (czasem aż za bardzo :). Skoro to zauważyłaś, to znaczy, że jak na razie udaje nam się realizować założony plan :)
      Co się stało? Hmm... Już niedługo sama się przekonasz :)
      Buziaki Xx

      Usuń
  5. Znalazłam dzisiaj wasz blog i powiem szczerze że w przeciągu 2 godz przeczytałam całe opowiadaniem ! To niesamowite że po świecie chodzą tak uzdolnione osoby jak wy ;) można powiedzieć że mam "doświadczeniem" w czytaniu blogów XD przeczytałam ich naprawdę mnóstwo począwszy od beznadziejnych po fantastyczne które pomimo tego że już je skończyłam nadal pamiętam :) wasz blog na pewno zalicza się do moich top 5 od dzisiaj jest naprawdę niesamowity bo pomimo tak prostej (w najlepszym tego słowa znaczeniu) fabuły przekazuje wiele uczuć i jest dopracowany w każdym stopniu widać że lubicie to co tworzycie i przesympatyczne się to czyta ! Uwielbiam kiedy czytany przezmnie blog jest pisany z różnych perspektyw to buduje napięcie i pozwala czytelnikowi zapoznać się lepiej z bohaterami ;) pomysł z bliźniaczkami GENIALNY ! jeżeli chodzi o to która z dziewczyn bardzie mnie zaciekawiła to niepotrafiła bym wybrać obie są genialne ale jeżeli chodzi o zainteresowania to na pewno sue ;) rysowanie, romansidła, architektura i oczywiście MALIK *-* Ten rozdział rozbawił mnie do łez ;d uwilelbiam Zayna i Sue są tacy kochani *o* Louis Louis Louis po prostu nie mogę z niego :') zafarbował Zaynowi włosy XD i został ofiarą ogólnych łydek XD zastanawia mnie to kto ma urodziny ? Nienawidzę Jamesa mam go dość po prostu dość czy on bije Kathy ?! Mam takie wrażenie ;-; na początku myślałam że ona będzie z Lou ale on jest z El więc nic z tego ;d cieszę się że w tym blogu jest i El i Dani kocham je po prostu ;) kocham waszą wspaniałą twórczość ;* dziękuje że piszecie ;*
    //Marcela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze jedno dlaczego w takim momencie skończyłyście !!! XD

      Usuń
    2. Cieszymy się, że trafiłaś na naszego bloga i mamy nadzieję, że tak szybko od nas nie uciekniesz :) Dziękujemy, że poświęciłaś tyle swojego czasu na to opowiadanie. Top 5? Wow, to chyba najlepszy komplement jaki mogłyśmy dostać, biorąc pod uwagę, że, jak sama piszesz, przeczytałaś już tyle blogów :) Dziękujemy <3
      Od początku chodziło nam o to, żeby pokazać historie naszych bohaterów w sposób prosty i przystępny. I chociaż z czasem ich losy się trochę (albo trochę bardziej) pokomplikują, to nadal będą to sytuacje, które mogłyby mieć miejsce w prawdziwym życiu. (Tak więc jeśli ktoś liczył na jakieś nagłe meteoryty spadające z nieba, czy atak Marsjan, to przepraszamy, ale nic z tego ;) Cieszymy się, że udało nam się przekazać Ci uczucia naszych bohaterów. Wkładamy w pisanie 101% siebie i miło słyszeć, że ktoś to zauważa :)
      Na początku bałyśmy się trochę tych zmian perspektyw. Nie wiedziałyśmy, czy to się Wam w ogóle spodoba, ale jak widać pomysł okazał się całkiem trafiony :)
      Zayn i Sue to para idealna i chciałyśmy, żebyście właśnie takimi ich poznali :) Co do Louisa... Hmm, on jeszcze nie raz da nam tu powód do śmiechu, ale już niedługo pokaże się też od tej bardziej dojrzałej strony :) Większość osób , czytających ten blog, nie darzy Jamesa sympatią. Czy trafnie go oceniliście? Na razie nie możemy nic powiedzieć, ale wasze obawy potwierdzą się lub rozwieją już w najbliższych rozdziałach. Kathy i Louis? To chyba tylko przyjaźń. Przecież oboje mają swoje drugie połówki :)
      Ty dziękujesz nam za to, że piszemy, a my dziękujemy Ci, za to, że jesteś z nami. Tak więc DZIĘKUJEMY, DZIĘKUJEMY i jeszcze raz DZIĘKUJEMY <3 Nawet nie wyobrażasz sobie, jak miło przeczytać tyle miłych słów. To sprawia, że od razu mamy ochotę zabierać się za kolejne rozdziały:)
      Ściskamy Xx

      Usuń
  6. Umarłam................... Czy na prawdę musicie kończyć opowiadanie w takim momencie. Nie usiedze teraz na miejscu przez was!
    ślę miłość.
    D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umieraj! :) My po prostu jesteśmy już takimi wrednymi babskami, które lubią potęgować napięcie i chyba nic tego nie zmieni :) Na szczęście nowy rozdział już niedługo i wszystko się wyjaśni :)
      Buziaki Xx

      Usuń