wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 11.

 Fankom One Direction z pewnością nie spodobają się te zdjęcia. Czyżby Zayn Malik wreszcie dołączył do dwójki swoich kolegów z zespołu, którzy od jakiegoś czasu tworzą już szczęśliwe związki? Kim jest tajemnicza blondynka, którą coraz częściej możemy zauważyć u jego boku? Jak donoszą źródła, jest to jego nowa dziewczyna. Ale czy aby na pewno? Jak na razie Zayn nie potwierdził oficjalnie tej informacji, chociaż już niejednokrotnie miał do tego okazję. Czyżby sami zainteresowani nie byli jeszcze pewni, czy ten związek ma szansę przetrwać? Mimo wszystko, chłopak wydaje się być zauroczony dziewczyną, z którą mogliśmy go zobaczyć ostatnio na zakupach w jednym z londyńskich centrum handlowych. A może piękna blondynka to jedynie przelotny flirt 19-latka? W końcu trzymanie się za ręce jeszcze nic nie oznacza, prawda? 

  - To oznacza, czy nie? - Kathy uniosła swój wzrok znad magazynu i poruszyła brwiami. 
  - O czym ty w ogóle mówisz? - spojrzałam na nią, sięgając przy tym po kubek z kawą, stojący na stoliku obok. 
- O waszym trzymaniu się za ręce - prychnęła. - To coś oznacza?
- Proszę cię, Kathy… - westchnęłam, biorąc łyk gorącego napoju. - Nie dobijaj leżącego…
- Czyli jednak mają rację, to tylko przelotny romans… - rozłożyła się na kanapie, nie przestając się uśmiechać.
- Odłóż już ten brukowiec… - wywróciłam  oczami.
- Jesteście razem zaledwie tydzień, a ta gazeta ma już każdy twój profil - wymamrotała, przekręcając się na bok. - Swoją drogą, prawy jest dużo lepszy - roześmiała się, ponownie wbijając swój wzrok w czasopismo.
- Nie odpuścisz mi, prawda? 
- Przy najbliższej okazji muszę poprosić Zayna, żeby podpisał mi się na tej gazecie - zmarszczyła czoło, udając zaczytaną. - Ej, a może ty też dasz mi autograf? - uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Że co? - uniosłam brew, skanując ją od góry do dołu.
- Autograf… - powtórzyła powoli, jakby mówiła do małego dziecka i zarzuciła nogi na oparcie kanapy. - To taki podpis znanej osoby na jakiejś rzeczy. W tym przypadku jest to gazeta z waszymi zdjęciami - przysunęła się do mnie, kładąc głowę na moim ramieniu. -  No popatrz tylko… - podsunęła mi gazetę pod nos. - Wyszliście tu naprawdę uroczo. 
  - Jesteś najokropniejszą siostrą, jaką mam…
- Kochanie, masz tylko mnie - prychnęła, dając mi kuksańca w bok. 
- Zaraz stąd wyjdę, bo już dłużej z tobą nie wytrzymam - westchnęłam teatralnie.
- Nie radziłabym - uśmiechnęła się, kręcąc głową. - Tylko pomyśl… W ciągu tego tygodnia widzieliście się ze sobą może ze trzy razy, a ta gazeta ma już wasz cały, wspólny album - odłożyła magazyn na swoje kolana. - Przecież oni muszą was dosłownie śledzić - przewróciła oczami, ale już po chwili na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który zaczął poszerzać się z sekundy na sekundę. 
  - I co cię znów tak bawi? - zmarszczyłam czoło, uważnie się jej przyglądając.
- Wiesz… - Kathy ledwo powstrzymywała śmiech. - Właśnie wyobraziłam sobie minę taty, oglądającego te zdjęcia i…
- Nie kończ - westchnęłam, opierając się o jej ramię. - Powiem mu, że jestem z Zaynem. Po prostu nie miałam na to czasu… 
  - Myślę, że nasza macocha mogła cię już uprzedzić - moja siostra objęła mnie ramieniem. - Alice zawsze kupuje tą gazetę.
  - Sądzisz, że powinnam do niego teraz zadzwonić? - wymamrotałam.
  - Jeśli jesteś gotowa na wielką awanturę… - Kathy głośno westchnęła. - Przecież Zayn nie jest ani prawnikiem, ani lekarzem, ani księgowym, więc w oczach naszego tatusia…
  - Może jak dowie się, że Zayn ma przyszłość, że…
  - Ma w planach trasę koncertową po całym świecie, że szaleje za nim banda nastolatek, które może mieć na pstryknięcie palca - zaczęła wyliczać, kiedy i bez tego w mojej głowie panował już ogromny mętlik. - …że w jego zawodzie nie trudno o wielką aferę…
  - Zrozumiałam - przerwałam jej, zamykając oczy. - Kathy, przecież on jest inny… To normalny chłopak…
- Ty to wiesz, ja też… 
- Ale tata ma własne zdanie - dokończyłam za nią. - A jego zdanie zawsze jest tym właściwym… - przewróciłam oczami. - To co ja właściwie powinnam zrobić? - westchnęłam, ale Kathy jedynie wzruszyła ramionami, opierając głowę na dłoni. - A ty?
  - Co ja? - uniosła wzrok, spoglądając na mnie.
  - Kiedy mu powiesz, że…
  - Nie wiem - przerwała mi. - Kto wie, może nigdy… - roześmiała się nerwowo.
  - Będziesz kłamać? - pokręciłam głową. - Po prostu nie wierzę… - prychnęłam. 
  - Wcale nie… Ja tylko będę unikać tego tematu - uśmiechnęła się niewinnie.
  - Nie uda ci… - chciałam właśnie wygłosić przemowę na temat tego, że przed naszym tatusiem nic się nie ukryje, ale przerwał mi dźwięk mojej komórki. „Tylko nie to…” Kathy kątem oka zerknęła na wyświetlacz, po czym przeniosła na mnie swój na wpół zaskoczony, na wpół rozbawiony wzrok. Podniosłam telefon ze stolika, po czym podsunęłam go jej pod nos. - Powiedz mu, że zostawiłam telefon i wyszłam na zakupy…
  - Nie ma mowy - roześmiała się. - Jeszcze postanowi nas odwiedzić, a wtedy… - machnęła ręką.
  - Kathy…  - jęknęłam, ale telefon nagle zamilkł. - Uff, może… - przerwałam, kiedy w pokoju znów rozbrzmiała dobrze mi znana melodia.
  - Idę po żelki - moja siostra uśmiechnęła się szeroko, podnosząc się z miejsca. - Chcesz trochę?
  - Nienawidzę cię - wydukałam, mrużąc oczy, po czym głęboko odetchnęłam i nacisnęłam zieloną słuchawkę. - Cześć tato…


  „Nareszcie chwila odpoczynku…” westchnąłem, opadając na kanapę obok Louisa. Osobom, które nigdy nie nagrywały płyty, może się wydawać, że to błahostka, ale w rzeczywistości, nawet takie zajęcie potrafi dać człowiekowi niezły wycisk. „A już w szczególności głodnemu człowiekowi…” Rozejrzałem się po pokoju, chcąc wybadać grunt. Liam, Louis i Harry siedzieli wpatrzeni w ekrany telefonów, a Zayn jak zwykłe leżał z zamkniętymi oczami, relaksując się przy muzyce, która dobiegała z jego słuchawek. „Teren czysty…” Uśmiechnąłem się pod nosem, otwierając paczkę ciastek, którą do tej pory starannie ukrywałem pod bluzą i od razu wepchałem dwa z nich do buzi.
  - Niall… - nagle usłyszałem tuż za sobą głos Paula. - Czy ja przypadkiem nie wspominałem o zakazie jedzenia niezdrowych rzeczy? - zmarszczył czoło, gdy odkręciłem się w jego stronę z niewinnym uśmieszkiem na twarzy.
  - A co, ktoś je? - wymamrotałem z pełną buzią, chowając dopiero co rozpieczętowaną paczkę za plecy. 
  - Doszły mnie takie słuchy - westchnął, rozsiadając się na fotelu.
  - To, to… - błądziłem wzrokiem po pokoju, szukając jakiejś dobrej wymówki. - To na pewno Zayn. Odkąd jest z Sue, bez przerwy się obżera…
  - Co? - Malik wyjął słuchawki z uszu, kiedy dostał kuksańca w bok od Liama 
  - Pomyślałem, że ta rozmowa może cię zainteresować - roześmiał się Payne. „Zdrajca…”
  - Radziłbym ci nie pobrudzić ubrań tymi ciastkami, bo przed sesją nie będzie czasu, żeby się przebrać - Paul, pogroził mi palcem. „Że co?!”
  - Przed jaką sesją? - wydukałem, a wzrok wszystkich wbił się w naszego managera.
  - A to ja jeszcze nic wam nie powiedziałem? Kompletnie o tym zapomniałem - uderzył się ręką w głowę. - Wypadło wam dziś kilka dodatkowych zajęć - przebiegł wzrokiem po notatkach, które trzymał w ręku. - Oprócz wspomnianej sesji czeka was jeszcze wywiad i krótkie spotkanie z fanami, a jutro z samego rana widzę was w studiu.
  - Ale...
  - A nie da się tego przełożyć? - przerwał mi Liam. - Paul, my dosłownie padamy… Spójrz tylko na Zayna…
  - Czemu znowu ja? - Malik poprawił się na kanapie. - Weź się odczep…
  - Nawet nie wiesz jak bardzo brakuje mu tej panny - roześmiał się Harry, pokazując nam na telefonie zdjęcie Zayna i Sue na jednej z plotkarskich stron. - A wy moglibyście w końcu potwierdzić oficjalnie ten związek, a nie…
  - Nie potrzebujemy rozgłosu - wymamrotał Zayn.
  - Na mnie już czas - odezwał się nagle Paul, wstając z miejsca, po czym skierował się w stronę wyjścia. - I jeszcze jedno… - odwrócił się w naszą stronę. - To wszystko, co mówiłem wcześniej, to żart. Macie wolny dzisiejszy wieczór i cały jutrzejszy dzień - prychnął.
  - Rany, ty to masz te poczucie humoru - przewróciłem oczami, głęboko wzdychając. 
  - Uczę się od was - Paul szeroko się uśmiechnął. - Ale to i tak zabieram - podszedł do mnie i nie bez oporu wyrwał mi z rąk paczkę ciastek. - I nie zapomnijcie, że w przyszły weekend kręcimy nowy teledysk - „Teledysk…” To akurat mnie cieszyło. Wiedziałem, że na planie będziemy się świetnie bawić. „Z resztą jak zwykle…” - To do zobaczenia pojutrze - kiwnął nam głową na pożegnanie i momentalnie zniknął za drzwiami.
  - To co robimy? - Louis podniósł się z kanapy, zacierając dłonie. „A przed chwilą jeszcze umierałeś…”
  - Jakieś propozycje? - Liam spojrzał na niego, unosząc brew.
  - Klub? - Lou szeroko się uśmiechnął. - Rozmawiałem już z Eleanor i dziś wieczorem jest wolna… Harry? Niall?
  - Ja idę - Styles klasnął w dłonie. - Jeśli jest okazja, żeby się zabawić, to nie mogę odmówić. 
  - Ja też mogę iść - pokiwałem głową. - Liam?
  - Sam nie wiem… Danielle nie ma i… - przeczesał ręką włosy.
  - Nie wiedziałem, że kumpluję się z takim pantoflarzem - wymamrotał pod nosem Harry, szczerząc się przy tym jak nienormalny.
  - Dobra, pójdę - westchnął Liam, posyłając Stylesowi mordercze spojrzenie.
  - To zostajesz tylko ty, Zayn - uśmiechnąłem się do niego.
  -  Jestem padnięty… - przetarł twarz dłonią. - Z resztą chciałbym…
  - Nie chrzań, tylko dzwoń do Sue i Kathy - Harry sięgnął po butelkę z wodą.
  - Pewnie i tak mają już jakieś plany. Takich rzeczy nie załatwia się na ostatnią chwilę - wymamrotał Malik. „Mógłbyś się chociaż wysilić na jakąś lepszą wymówkę…” - Kathy na pewno jest umówiona na wieczór z Jamesem. 
  - Jak ty dobrze znasz jej plany - Styles przewrócił oczami.
- Dzwonisz, czy a ja mam to zrobić, Zayn? - Louis zmarszczył czoło.
- Dobra dzwonię, ale mogę się założyć, że i tak nie będą chciały iść…


  „Nie będą chciały iść…” Oparłem się o blat baru, czekając na zamówione drinki. „No to się pomyliłeś, stary…” zakpiło ze mnie moje drugie ja. Westchnąłem głośno, kątem oka zerkając na Louisa, który oparty o krzesło, przesyłał właśnie całusa swojej dziewczynie. Miałem ochotę zamordować go za ten pomysł z wyjściem do klubu. „Poprawka, miałem ochotę zamordować całą czwórkę…” Oczywiście podczas planowania dzisiejszego wieczoru nikt nie uwzględnił faktu, że poprzedniej nocy praktycznie nie zmrużyłem oka, a dziś to właśnie mnie najdłużej trzymano przy mikrofonie w studiu.
- Wasze zamówienie - kelner podsunął nam pod nos drinki.
- Reszta dla ciebie - Louis położył na blacie pieniądze, po czym zabrał z niego część napojów. - Malik, idziesz, czy zostajesz i pijesz w samotności? - prychnął, odchodząc od baru. 
- Już idę… - wymamrotałem, po czym ruszyłem za nim z resztą zamówienia.  
- Co tak długo? - Eleanor szeroko się uśmiechnęła, podnosząc się z kanapy i odbierając drinka od swojego chłopaka.
- Gdybyście zamiast wymyślać jakieś dziwne mikstury, wzięły po prostu piwo, to nie musiałybyście tyle czekać - wywróciłem oczami, zajmując miejsce obok Susanne i podając jej kolorowy napój. - I jak? - zapytałem, gdy wzięła pierwszy łyk.
- Dziękuję, jest bardzo smaczny - uśmiechnęła się do mnie ciepło.
  - A gdzie Harry i Niall? - Louis rozejrzał się po sali wypełnionej ludźmi. 
- Jak to oni ujęli - Kathy starała się przekrzyczeć muzykę - …ruszyli na łowy.
- A ktoś powiedział Niallowi, że jedzenia to tu raczej nie kupi? - Louis roześmiał się głośno, a cała reszta do niego dołączyła. Ukradkiem spojrzałem na Sue, która małymi łykami piła swojego drinka. „Chciałbyś być tą słomką, cwaniaczku…” odezwało się moje drugie ja. I jak zwykle się nie myliło. „Mógłbym być czymkolwiek, co tylko by dotykała…”
- Idziecie? - krzyk Louisa wyrwał mnie z rozmyślań.
- Gdzie? - zmarszczyłem czoło, nie wiedząc, o czym mówi. „Chcesz już wracać do domu?”
- Tańczyć - El uśmiechnęła się szeroko, chwytając swojego chłopaka za rękę. „Chyba sobie żartujesz…” Spojrzałem na Sue, która pokręciła przecząco głową.
- Najpierw dopijemy - uniosła swojego drinka.
- Jak chcecie - Louis wzruszył ramionami i już chwilę później przy stoliku zostałem sam na sam ze swoją dziewczyną. Nawet Liamowi udało się wyciągnąć na parkiet Kathy, która tak uparcie się przed tym broniła. Objąłem Sue ramieniem, przyciągając ją bliżej siebie, a ona oparła brodę o moje ramię, żebym lepiej słyszał jej słowa.
- Ciężki dzień? - zapytała, delikatnie dotykając wargami płatka mojego ucha. „Tak to mi nie rób…” jęknąłem w myślach. „Albo rób, ale nie w klubie…” dodało moje drugie, gorsze ja.
- Teraz jest już idealny - odpowiedziałem, składając całusa w jej włosach. 
  - Tęskniłam za tobą - przytuliła się do mnie jeszcze mocniej, ale nie trwało to długo, bo szybko odsunęła się, żeby chwycić ze stolika telefon Kathy, który nagle przypomniał o swoim istnieniu. - To James. Co mam mu powiedzieć? 
- Napisz mu gdzie jesteśmy - uśmiechnąłem się, biorąc łyk piwa. - Jak chce, to niech do nas dołączy. Lepiej go poznamy.
- Jednak czasem potrafisz myśleć - uśmiechnęła się szeroko, po czym wysłała wiadomość. 
- Kiedykolwiek w to wątpiłaś? - zatopiłem się w jej spojrzeniu, kiedy odłożyła telefon na swoje miejsce.
  - Musiałabym pomyśleć… - prychnęła, po czym delikatnie mnie pocałowała.


  - Nie mam pojęcia, czemu tak broniłaś się przed wyjściem na parkiet - uśmiechnął się Liam. - Świetnie tańczysz. 
  - Tylko, jeśli mam tak dobrego partnera - wzruszyłam ramionami.
  - Nie przesadzaj - roześmiał się, okręcając mnie wokół własnej osi. - Tak naprawdę, gdyby nie kilka lekcji od Danielle, nadal miałbym dwie lewe nogi.
  - A właśnie, kiedy wraca Danielle? - zapytałam, nieznacznie marszcząc brwi.
  - Niestety już jutro - zażartował, ale z wyrazu jego twarzy dało się wyczytać, że naprawdę zdążył się już stęsknić za swoją dziewczyną. - Muszę wykorzystać ostatni dzień wolności - puścił do mnie oczko. - Tylko najpierw powinienem zgubić gdzieś tą dwójkę, bo Dan dogaduje się z nimi na tyle dobrze, że na pewno o wszystkim by jej donieśli - roześmiał się, wskazując głową na dwóch ochroniarzy, którzy od początku imprezy z marnym efektem próbowali wtopić się w tłum.
  - Hmm… Wiesz, ja też mam całkiem dobry kontakt z Danielle - spojrzałam na niego, próbując zachować powagę.
  - Zdrajca… - Liam zmrużył oczy i już po chwili oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem.
  - A ta dwójka ma zamiar w ogóle ruszyć się z tej kanapy? - kątem oka zerknęłam na stolik, przy którym siedzieli Zayn i Sue. Trochę dziwiło mnie, że nie tańczą. Zazwyczaj to właśnie Sue trzeba było siłą ściągać z parkietu. Z drugiej strony, widać było, że świetnie bawili się w swoim towarzystwie. „W końcu kiedyś musza się sobą nacieszyć…” 
  - Nie ma pojęcia - Liam wzruszył ramionami, kolejny raz mnie okręcając. - Nie mów, że wiesz to ode mnie, ale Zayn… - Liam nie zdążył dokończyć, bo nagle się z kimś zderzyliśmy. Odkręciłam się i zobaczyłam przed sobą roześmiane twarze Eleaonor i Louisa.
  - Przepraszam - dziewczyna uśmiechnęła się. - Mówiłam ostrożniej - spojrzała na swojego chłopaka.
  - Jak zwykle Louis chciał przejąć cały parkiet - roześmiał się Liam. 
  - Jak się bawisz Kathy? - Lou uśmiechnął się do mnie szeroko.
  - Świetnie, Liam to naprawdę dobry tancerz…
  - Na pewno nie lepszy ode mnie - prychnął, obejmując El. - A gdzie tamta dwójka?
  - Zależy o którą dwójkę pytasz, bo jeśli o Harrego i Nialla, to muszę ci powiedzieć, że nie mam pojęcia, gdzie są - Liam rozejrzał się po klubie.
  - Pewnie polują na jakieś panienki - Lou roześmiał się głośno, poruszając komicznie brwiami.  
  - W takim razie ja też zapoluję - Liam uśmiechnął się szeroko, wyciągając dłoń w kierunku Eleanor. - Mogę panią prosić?
  - Ej, to moja dziewczyna - Lou przewrócił oczami, udając oburzonego. - Pójdziesz z nim? - spojrzał na El, unosząc brew.
  - Jasne - Eleanor chwyciła dłoń Liama. - Nie mogłabym odmówić takiemu tancerzowi - puściła mu oczko.
  - Dobra… Będziesz jeszcze błagać, żebym wrócił - Lou zaczął teatralnie wymachiwać rękami - …ale wtedy będzie już za późno. Znajdę sobie jakoś pierwszą lepszą i… - chwycił moją dłoń. 
  - Czy ty właśnie sugerujesz, że jestem „pierwszą lepszą”? - przerwałam mu, wyswobadzając dłoń z jego uścisku.
  - Oj Kathy… - zrobił „kocie” oczy, a reszta wybuchła głośnym śmiechem. - Wiesz, że to nie tak…
  - Spadaj, Tomlinson - przewróciłam oczami i gdy tylko El i Liam zniknęli na parkiecie, ruszyłam w stronę stolika.
  - Kathy, moja miłości! - Louis roześmiał się, idąc w moje ślady.
  - Spływaj - wymamrotałam, kiedy stanęłam przed naszym stolikiem. 
  - O, już wróciliście - Sue oderwała się od Zayna i promiennie uśmiechnęła.
  - A co, chcieliście pobyć sami trochę dłużej? - Lou poruszył brwiami. 
  - Na pewno wolelibyśmy pobyć tu bez ciebie, Tommo - Zayn uśmiechnął się szeroko - …bo Kathy to właściwie nam nie przeszkadza.
  - To ci się ostatnio żarcik wyostrzył, stary - Louis posłał wrogie spojrzenie w stronę Zayna, który nadal szczerzył swoje białe ząbki.
  - A nie powinieneś właśnie szukać swojej „pierwszej lepszej”? - spojrzałam na niego, unosząc brew.
  - Jeszcze ty? - posłał mi oskarżycielskie spojrzenie? - Te baby… - westchnął, siadając obok Sue. - Nie uważasz, że są okropne? - zwrócił się w jej kierunku. 
  - Tak, to wredne zołzy - roześmiała się głośno. 
  - Sue… - Louis uśmiechnął się nagle, jakby właśnie przyszedł mu do głowy jakiś wspaniały pomysł, po czym delikatnie objął ramieniem moją siostrę. - Podobno uwielbiasz tańczyć…
  - Masz całkiem dobre informacje - Sue spojrzała na niego, kiwając głową.
  - Słyszałeś, Zayn? Może w końcu zatańczyłbyś ze swoją dziewczyną, zamiast siedzieć tu jak kołek? - jego uśmiech zdawał się poszerzać z sekundy na sekundę. „W przeciwieństwie do Zayna…” Spojrzałam na chłopaka mojej siostry, który nie odzywał się nawet słowem, posyłając jedynie swojemu kumplowi mordercze spojrzenie. „O co tu chodzi?” - Odkąd tu przyszliście, tylko siedzicie…
  - Ale…
  - Nie każ kobiecie tyle czekać, szwagier - roześmiałam się, przerywając Zaynowi.
  - Myślę, że…
  - To dobry pomysł - tym razem to Sue mu przerwała, po czym chwyciła go za dłoń i pociągnęła w stronę parkietu. Zayn zdążył jednak posłać nam wrogie spojrzenie, na co Louis jeszcze bardziej wyszczerzył swoje białe ząbki. 
  - A ciebie co tak cieszy? - zapytałam, dosiadając się do niego.
  - Chodzi o to - wskazał palcem na kumpla, nie przestając się śmiać - …że Zayn kompletnie nie potrafi tańczyć…


  Niepewnie podążyłem za Susanne w stronę parkietu. „Zdrajca…” westchnąłem, ostatni raz spoglądając na uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa. Odetchnąłem głęboko, przyglądając się bujającej się już w rytm muzyki dziewczynie. W obcisłych legginsach i jasnym topie wyglądała tak, że nie mogłem oderwać od niej oczu. „I rąk…” zakpiło moje drugie ja, jednak postanowiłem je zignorować. Spojrzałem w jej niebieskie tęczówki, jednak tym razem to wcale nie pomogło mi się rozluźnić. „Że też dałem się na to namówić…” Rozejrzałem się po otaczającym mnie tłumie, szukając jakiejś osoby, którą mógłbym naśladować. „To nic trudnego, Malik…” dopingowało mnie moje drugie ja. Niepewnie objąłem dziewczynę, starając się chociaż udawać, że poruszam się w rytm dobiegającej z głośników melodii. „Co ja tu robię?!” Czułem się jak kompletny kretyn i byłem pewien, że tak właśnie wyglądam. Kątem oka zerknąłem na Kathy i Louisa, którzy siedzieli przy stoliku, uważnie się nam przyglądając i wcale nie kryjąc swojego rozbawienia. „Gdybyś widział siebie z boku, sam byś się nieźle ubawił…” moje drugie ja, jak zwykle okazywało mi mnóstwo współczucia. I nagle nastąpiło to, czego bałem się najbardziej.  „Zabiję Louisa…” przeszło mi przez myśl, kiedy nadepnąłem swoją stopą na stopę Sue.  Spojrzałem przepraszająco na dziewczynę, która jedynie prychnęła, rozbawiona całą tą sytuacją. Postanowiłem nie poddawać się i nadal dotrzymywać jej towarzystwa na parkiecie. Moja cierpliwość skończyła się jednak w momencie, kiedy kolejny raz ją nadepnąłem. Tym razem nawet Sue nie wytrzymała i wybuchła głośnym śmiechem.
  - Co powiesz na kolejnego drinka? - odezwałem się, kiedy z głośników zaczęła wydobywać się jakaś spokojniejsza melodia.
- Nie chce mi się pić - pokręciła głową, nadal rozbawiona całą tą sytuacją. 
- A może jednak? - uniosłem brew, w duchu licząc na to, że jednak zmieni zdanie. Ona jednak zmarszczyła tylko czoło, nadal mi się przyglądając. - Zapomniałem powiedzieć Kathy, że James do nas dołączy… - spróbowałem użyć kolejnej wymówki, ale Sue podeszła jeszcze bliżej mnie, zarzucając dłonie na moje ramiona. Uniosła się na palcach, przysuwając swoje usta do mojego ucha. 
  - Zamknij oczy, Zayn - nakazała, po czym pocałowała mnie w policzek. - Wczuj się w muzykę. Przecież sam ją tworzysz - dodała, uśmiechając się zachęcająco. Położyłem niepewnie dłonie na jej biodrach i zrobiłem tak, jak kazała, jednak w niczym to nie pomagało. Nie lubiłem tańczyć. „Raczej nie potrafiłeś tańczyć…” poprawiło mnie moje drugie ja. Machanie się z boku na bok wcale nie sprawiało mi frajdy. „A mogłem nie narzekać na tą spokojną piosenkę…” w duchu przewróciłem oczami, kiedy melodia po raz kolejny zmieniła się na bardziej energiczną. 
- Przepraszam! - wrzasnąłem, chcąc przebić się przez hałas.
- Za co? - Sue uniosła brew. - Przecież jest idealnie - uśmiechnęła się, po czym wtuliła się we mnie jeszcze bardziej. Schowałem twarz w jej włosach, upajając się jej zapachem. Bujaliśmy się w rytm własnej melodii, nie zważając na rytmy dochodzące z głośników. - Pamiętaj, że i tak cię kocham. Nawet jeśli nie potrafisz tańczyć… - roześmiała się. unosząc na mnie wzrok. - Ale masaż stóp i tak mi wisisz - prychnęła, na co wywróciłem tylko oczami, po czym złączyłem nasze usta.


  - A jednak sobie jakoś radzi - kątem oka zerknęłam na Sue i Zayna, którzy nadal nie opuszczali parkietu. - Czasem trzeba wierzyć w ludzi…
  - I może mi jeszcze powiesz, że on ma poczucie rytmu? - Louis uśmiechnął się pod nosem, biorąc łyk piwa. - Tancerzem trzeba się urodzić - wypiął dumnie pierś.
- Mówisz o Liamie? - uniosłam brew do góry, pociągając słomką drinka. - Faktycznie, jakby urodził się na parkiecie.
- Wiesz co? Chyba jednak bardziej lubię tę twoją siostrzyczkę - Lou spojrzał na mnie, udając oburzonego. - Ona chociaż jest dla mnie miła.
- Bo musi. W końcu jest z twoim przyjacielem - wzruszyłam ramionami, ale już po chwili głośno się roześmiałam.
  - Nie sądzę, żeby… - Louis zamilkł nagle, zatrzymując swój wzrok na jakimś obiekcie za mną. Odkręciłam się w tamtą stronę i momentalnie zamarłam. „Co on tu robi?” Przyglądałam się Jamesowi, który zmierzał właśnie do naszego stolika, nie wiedząc, jak mam się zachować. Nie byłam przecież pewna, czy spodoba mu się fakt, że wyszłam do klubu bez niego. „Jakby kiedykolwiek mu się to spodobało…” moje drugie ja wcale nie pomagało swoimi kąśliwymi uwagami. - Cześć, James! - Louis z szerokim uśmiechem na twarzy wyciągnął dłoń w jego kierunku, którą ten momentalnie uścisnął.
  - Mogę się dosiąść? - mój chłopak uniósł brew, spoglądając na mnie. Odruchowo odsunęłam od siebie kolorowego drinka, po czym uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, poklepując dłonią miejsce obok siebie. - Tęskniłem za tobą - odezwał się, muskając ustami mój policzek, ale z tonu jego głosu łatwo wyczytałam, że jest na mnie zły.
- Ja też… Też za tobą tęskniłam - starałam się stwarzać przy Louisie wrażenie wyluzowanej. „Niestety z marnym efektem…” 
  - Idę po piwo - odezwał się nagle Louis, podnosząc się z kanapy. - James, coś do picia?
  - Whisky z lodem - mój chłopak posłał mu swój firmowy uśmiech. 
- Jasne - kiwnął głową i już po chwili zniknął w tłumie tańczących ludzi.
- Mam nadzieję, że dobrze się bawisz - James wyszeptał wprost do mojego ucha, na co głośno przełknęłam ślinę. „No to się zaczęło…” - Całe szczęście, że Sue napisała mi, gdzie jesteście - „Sue?!” 
  - Myślałam, że wrócisz jutro - zaczęłam cicho.
- Mała niespodzianka - ścisnął mocniej moją dłoń. - A co, popsułem ci…
- Nareszcie jesteś - jego wypowiedź, przerwała Sue, która stanęła przed naszym stolikiem.
  - Wrócimy do tego później - James zdążył wycedzić do mojego ucha. 
  - Myśleliśmy, że się ciebie nie doczekamy - w jednej chwili tuż za moją siostrą pojawił się Zayn, który oplótł ją rękoma w talii, opierając brodę o jej ramię.
  - Musiałem jeszcze załatwić coś na mieście - James uśmiechnął się w ich kierunku. 
- Może przyniosę coś do picia? - zaproponował Zayn, spoglądając na mnie.
- Louis cię już wyprzedził - James skinął głową w kierunku baru.
  - Ludzie, ale zabawa! - nagle obok pojawił się Harry i widać było, że w czasie swojej nieobecności zdążył już niejednokrotnie odwiedzić bar. - James! Siema, stary - uścisnął jego dłoń, po czym dosiadł się do nas. - A co wy tak na sucho? - rozejrzał się po prawie pustym stoliku.
  - Już nie na sucho - Louis szeroko się uśmiechnął, stawiając prze nami tacę z kieliszkami. - Zamówiłem nam wszystkim kolejkę - spojrzał na nas, drapiąc się po głowie. - A właściwie, nawet kilka kolejek… - dodał rozbawiony.
- Mądrze, bracie - Zayn potarł dłonie, siadając na dużym fotelu, po czym pociągnął za rękę moją siostrę tak, żeby ta usiadła na jego kolanach. - Proszę, skarbie - podał jej kieliszek i kawałek limonki, po czym ucałował jej policzek.
  - No to zdrówko! - wrzasnął Louis i już chwilę później wszyscy z wyjątkiem Sue udawali, że trunek który właśnie wypili, wcale nie był taki mocny. „Faceci…” - Kathy, a ty czekasz na specjalne zaproszenie?
  - Zostanę przy moim drinku - uśmiechnęłam się niepewnie, kątem oka zerkając na Jamesa, który od kilku minut nawet nie spojrzał w moją stronę. 
- Tommo, a gdzie Eleanor? - Zayn posłał mu pytające spojrzenie.
- Tak się świetnie bawi, że o dziewczynie zapomniał - prychnął Harry, kręcąc głową. 
  - Liam jej pilnuje - Louis rozejrzał się dookoła. - Ale może lepiej już pójdę poszukać mojej niewiasty. Nie ufam temu podrywaczowi - roześmiał się, odchodząc od naszego stolika.
  - Tylko wracaj szybko - krzyknął za nim Harry. - Ten trunek nie może długo czekać - dodał, stawiając przed sobą kolejny kieliszek.


♥♥♥

Hej!
To znowu my :) Ostatnio wzięłyśmy się na poważnie do roboty, dzięki czemu mamy już kolejny rozdział. To tempo zaskoczyło nawet nas :)
Czytając wasze komentarze pod ostatnim rozdziałem, zauważyłyśmy, że polubiliście pomysł z Zue :) A co myślicie o tym rozdziale?
Trzymajcie się cieplutko i korzystajcie z lata :)

Ściskamy mocno, mocno, mocno... Xx
MADDIE&CAROL

12 komentarzy:

  1. Rozdział jest genialny :) Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg! uwielbiam te wasze opowiadanie. Już nie mogę wysiedzieć na miejscu, bo chcę kolejny!!!! <3
    Pozdrawiam gooooorąco :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że opowiadanie ci się spodobało. A co do tego następnego rozdziału, to radziłybyśmy jednak usiąść, bo nigdy nie wiadomo jak to będzie :) Oczywiście żartujemy, postaramy się dodać go jak najszybciej :)
      Buziaki Xx

      Usuń
  3. Świetny rozdział tak samo blog . Dzięki ze wysłałas mi link na asku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że nasza pisanina przypadła ci do gustu :)
      Ściskamy Xx

      Usuń
  4. O mój Boże! Kochaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam to!!!!!
    Kurcze, strasznie podoba mi się ten wasz blog :) Jest cudowny! normalnie jghadbkajhsdjldsakj :)
    Piszcie go dalej, bo na prawdę się w niego wciągnęłam :)
    A co do całego rozdziału to muszę przyznać, że bardzo niepokoi mnie osoba Jamesa. Co z nim jest nie tak???? -.-
    Poza tym, uwielbiam Zue! Są cudowni, chociaż muszę przyznać, że brakuje mi tu pikantnych akcji :) Nie pogardziłabym takimi! Ale mogę się założyć, że macie COŚ w zanadrzu :D Przecież są ze sobą dopiero jakiś czas :D Trzymajcie się!
    Ania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może niektórych tym zasmucimy, ale na razie nie planujemy przerwać naszej kariery :) Jeszcze trochę się z nami pomęczycie :)
      Może trafnie niepokoisz się osobą Jamesa, a może po prostu tym razem miał gorszy dzień? Hmmm... Już niedługo sama się przekonasz.
      My też lubimy Zue :) A może bardziej powinnyśmy powiedzieć, że lubimy o nich pisać :) Scena +18? Hmm... Może warto się nad tym zastanowić :) Pamiętajmy, że to dopiero świeży związek :)
      Buziaki! Xx

      Usuń
  5. Coś cudownego ;) Czekam na kolejnyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę świetny blog :D fajnie by było gdyby rozdziały pojawiały się trochę częściej ale to zależy od was ;)) Czekam na kolejny rozdział :D Pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękujemy :) A co do tych rozdziałów, to za każdym razem obiecujemy sobie, żeby dodawać je w tygodniowych odstępach, ale czas jest chyba naszym wrogiem, bo zazwyczaj coś wypada i po prostu się nie wyrabiamy, za co z góry przepraszamy :)
    Ściskamy Xx

    OdpowiedzUsuń