sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 3.

        - Zayn! Wstawaj! - ze snu wyrwał mnie głos Louisa, stojącego tuż nad moim łóżkiem. „Za jakie grzechy?!” 
  - Czego? - zakryłem twarz kołdrą. - Daj mi jeszcze godzinę.
  - Nawet o tym nie myśl - Lou nie odpuszczał, a ponieważ znałem go wystarczająco dobrze, wiedziałem, że prędzej czy później postawi na swoim.
  - To może chociaż piętnaście minut? Proszę - wymamrotałem, łudząc się, że mój błagalny ton głosu obudzi w nim resztki litości.
  - Nie ma mowy. Musimy jechać do dziewczyn.
  - A co ci się tak do nich śpieszy? - ziewnąłem niekontrolowanie. - Czyżby któraś wpadła ci w oko? - zaśmiałem się.
  - Już dawno. Nazywa się Eleanor Calder - przewrócił oczami. - Ale skoro wkroczyłeś już na ten temat…
  - Spadaj - przerwałem mu szybko, wiedząc do czego zmierza. 
  - Zayn, nie musisz się z tym kryć - poruszył komicznie brwiami. - To jak, znasz już jej numer na pamięć? - roześmiał się głośno.
  - Wziąłem ten numer, żebyśmy mogli się z nimi jakoś skontaktować - odgarnąłem kołdrę i usiadłem. - To tyle w tym temacie - dodałem, przeciągając się.
  - Jasne - Louis rozsiadł się na moim łóżku. - Zayn, mi możesz powiedzieć - poklepał mnie po ramieniu.
  - Niby o czym miałbym ci powiedzieć? - westchnąłem, przecierając dłońmi oczy.
  - O tym, że spodobała ci się Susanne - uśmiechnął się szeroko. 
  - Chyba się w głowę uderzyłeś - wymamrotałem.
  - Cały czas wpatrywałeś się w nią, jak w obrazek. Gdybym był na jej miejscu, uznałbym cię za jakiegoś psychopatę.
  - Nieprawda - przewróciłem oczami. 
  - A właśnie, że prawda - w pokoju pojawił się Niall z talerzem pełnym jedzenia i rozpychając się łokciami, wcisnął się pomiędzy nas. „Jeszcze jego tu brakowało…”
  - Nawet nie myśl, że będziesz tu jadł - warknąłem, ale Horan całkowicie zignorował moje słowa i wepchnął sobie jedną z kanapek do buzi. „Wytrzymam to…” westchnąłem. Gdyby nie fakt, że nie wyobrażałem sobie już mojego życia bez tej czwórki kretynów, już dawno wymordowałbym połowę z nich. - Czy wy nie macie własnych pokoi?
  - Liam powiedział, że im szybciej obgadamy z dziewczynami szczegóły tych prac w domu dziecka, tym lepiej - wymamrotał Niall z buzią pełną jedzenia. - Podobno umówiłeś się z Sue, że dziś do nich przyjedziemy.
  - A musimy robić to tak rano? - spojrzałem na chłopaków, po czym chwyciłem za telefon. - Ludzie, jest dopiero ósma!
  - Na twoim miejscu byłbym zadowolony, przynajmniej nie będziesz musiał dłużej tęsknić - roześmiał się Louis.
  - Za kim? - spiorunowałem go wzrokiem.
  - Za Susanne - wyszczerzył zęby. - Znów będziesz mógł na nią popatrzeć, a jak się postarasz, to może da ci swoje zdjęcie, żebyś mógł oprawić je w ramkę i postawić sobie przy łóżku.
  - Odczepcie się ode mnie, na nikogo nie patrzyłem!
  - Skoro tak uważasz… - Tommo wzruszył ramionami. - Ale musisz przyznać, że ma bardzo ładne, brązowe oczy… 
  - Ona ma niebieskie oczy - westchnąłem, ale widząc miny kumpli, od razu zrozumiałem, co zrobiłem. „Idiota…”
  - Czekaj, jak to było? „Na nikogo nie patrzyłem!” - Niall zaczął mnie przedrzeźniać.
  - Wypad! - podniosłem się z łóżka, wskazując ręką na drzwi. - No już! - Niall i Louis leniwie ruszyli w kierunku wyjścia, nie przestając się uśmiechać. „Rany, z kim ja mieszkam…”


  Obudziłam się, niepewnie otwierając oczy, aby oswoić je z pierwszymi promieniami słońca, które wdarły się przez okno do mojego pokoju. Ospałym ruchem odgarnęłam kołdrę i usiadłam, wyciągając ręce do góry, żeby rozprostować kości. Niedbale związałam włosy, po czym ruszyłam w stronę salonu, z którego słychać było ściszoną muzykę. 
  - A ty już na nogach? - spojrzałem na Kathy, która siedziała na kanapie z laptopem na kolanach, uważnie wpatrując się w ekran.
  - Nie mogłam spać - uśmiechnęła się. - A skoro już tak stoisz, to ja poproszę herbatę.
  - Już się robi - wyszczerzyłam zęby, po czym ruszyłam do kuchni. Jakiś czas później wróciłam z dwoma kubkami i talerzem pełnym tostów z serem. - Proszę bardzo.
  - Wow, prosiłam o herbatę, a tu takie rzeczy - roześmiała się. 
  - Co robisz? - rozsiadłam się obok niej, zaglądając do komputera.
  - Szukam inspiracji - westchnęła. - Tylko, że to wcale nie jest takie łatwe…
  - Domyślam się - wzięłam łyk kawy.
  - Skoro już o tym mowa, to bardzo ciekawi mnie, co stworzycie razem z Zaynem na tej ścianie w świetlicy - powiedziała i albo mi się wydawało, albo położyła szczególny nacisk na słowo „razem”.
  - Tak właściwie, to głównie Zayn będzie tworzył. Ja zamierzam dopilnować jedynie, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
  - O właśnie! - dziewczyna szybkim ruchem odstawiła laptopa na bok, co w jej przypadku oznaczało nagłą zmianę tematu. Gwałtownie podniosła się z miejsca, po czym ruszyła do swojego pokoju. Chwilę później wróciła i usiadła na kanapie, wymachując mi przed oczami jakąś paczką.
  - Co to? - zabrałam jej z rąk kopertę.
  - Zdjęcia - uśmiechnęła się szeroko, sięgając po kubek. - Najnowsze…
  - A już się łudziłam, że coś mi kupiłaś… - westchnęłam teatralnie.
  - Chciałabyś - prychnęła. - No obejrzyj - poganiała mnie, przygryzając przy tym dolną wargę. Robiła tak zawsze, kiedy się denerwowała. Zaczęłam przeglądać fotografie, uważnie się im przyglądając. Muszę przyznać, że Kathy naprawdę miała talent. Nawet codzienne sytuacje potrafiła uchwycić w taki sposób, że wyglądały jak coś niesamowitego. „Tworzyła coś z niczego…”
  - Hmm… - westchnęłam głęboko, odkładając pierwsze kilka zdjęć na stolik.
  - I jak? - popatrzyła na mnie wyczekująco.
  - Mogą być - wymamrotałam, przeglądając kolejną serię.
  - Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - wzięła łyk herbaty, trącając mnie łokciem w bok. Miałam już coś powiedzieć, ale nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Bez słowa wstałam z miejsca, nie przestając przeglądać zdjęć.
  - Są genialne - puściłam jej oczko i zniknęłam w korytarzu. Byłam bardzo ciekawa, kto o takiej porze postanowił nas odwiedzić. Spojrzałam przez wizjer i dosłownie mnie zamurowało.
  - Kathy, która godzina? - wrzasnęłam, opierając się plecami o drzwi.
  - Po dziewiątej, a co? - moja siostra pojawiła się w korytarzu.
  - A byłabyś na mnie bardzo zła, gdybym umawiając się z Zaynem na nasze dzisiejsze spotkanie, zapomniała wspomnieć, że w niedzielę lubimy dłużej poleniuchować i w grę wchodzą tylko popołudniowe godziny? - zerknęłam jeszcze raz przez wizjer, aby upewnić się, że to co widziałam przed chwilą, nie było tylko poranną halucynacją.
  - Tylko mi nie mów, że to oni - szepnęła. Pokiwałam twierdząco głową, po czym otworzyłam drzwi.
  - Wow… Ale się wystroiłyście. Wyglądacie uroczo - Louis uśmiechnął się szeroko na nasz widok. Spojrzałam kątem oka na Kathy. Legginsy, za duża koszulka i roztrzepane włosy. „Nie skomentuję, bo wcale nie jestem lepsza…”
  - Witamy, witamy - roześmiał się Harry, przepychając do środka.
  - Cześć - na twarzy Kathy pojawił się delikatny rumieniec.
  - Myślałyśmy, że będziecie…
  - Trochę później? - przerwał mi Liam. - Uznaliśmy, że im szybciej, tym lepiej.
  - I mamy dla was kawę - Niall przecisnął się pomiędzy chłopakami, wymachując tacą z plastikowymi kubkami. 
  - Mieliśmy jeszcze naleśniki, ale ktoś zdążył je zjeść w samochodzie - prychnął Zayn, na co blondyn posłał mu złowrogie spojrzenie.
  - Fajnie - przełknęłam ślinę. - To wy się tutaj rozgośćcie… - zaczęłam powoli cofać się do tyłu. 
  - A my zaraz wracamy - dokończyła Kathy, po czym ruszyła w stronę swojego pokoju. Postanowiłam jak najszybciej pójść w jej ślady.
  - Tak na korytarzu? - zaśmiał się Harry. 
  - Na prawo - wskazałam ręką w kierunku salonu. - Czujcie się jak u siebie - zdążyłam jeszcze krzyknąć, zanim zatrzasnęłam za sobą drzwi mojego pokoju.


  Salon dziewczyn był zupełnie inny od tych, które na co dzień widywałem. Pomimo tego, że był mały, znajdowało się w nim mnóstwo rzeczy, ale wszystko wyglądało na przemyślane i starannie poukładane. „A to moglibyśmy nawet zabrać do siebie…” zaśmiałem się, widząc czerwoną kanapę z ogromnymi poduszkami, która od razu została zajęta przez Nialla i Liama. Horan w mgnieniu oka pochwycił ze stolika talerz z tostami i wepchnął sobie jednego z nich do buzi. Chyba zbyt dosłownie potraktował słowa „czujcie się jak u siebie”.
  - Smaczne? - spojrzałem na niego kpiąco. 
  - Bardzo - uśmiechnął się szeroko. - Chcesz jednego? - wysunął rękę z talerzem w moim kierunku.
  - Idiota - Zayn przewrócił oczami. - Może to ich śniadanie?
  - To czemu go nie zjadły? - Niall chwycił kolejnego tosta.
  - Bo my przyszliśmy - Liam trącił go łokciem, na co ten jedynie wzruszył ramionami.
  Krążyłem po pokoju, uważnie rozglądając się dookoła. Sposób, w jaki dziewczyny połączyły prawie zabytkowe meble z tymi, które wyglądały jak wyjęte prosto z katalogu, naprawdę robił wrażenie. Może to dziwnie zabrzmi, ale całe to pomieszczenie wydawało się być przepełnione ciepłą, pozytywną energią. „Zupełnie jak jego właścicielki…”
  - Świetne - usłyszałem nagle głos Zayna.
  - Co? - odkręciłem się w jego stronę.
  - To - kiwnął mi na znak, żebym do niego podszedł. Stanąłem obok i spojrzałem na ścianę przed nami. Namalowane było na niej coś… „No właśnie, coś…”
  - Szczerze? Nawet nie wiem, co to jest. Przecież tu nic do siebie nie pasuje - zmarszczyłem czoło.
  - Właśnie, że pasuje - spojrzał na mnie kpiąco. - Wystarczy się lepiej przyjrzeć.
  - Nadal nie widzę nic, oprócz mnóstwa kolorowych rysunków, które nie mają ze sobą nic wspólnego - roześmiałem się. - Wiesz co? To przypomina trochę ścianę w twoim pokoju.
  - Zobacz jakie…
  - Wszystko co mężczyźni wiedzą o kobietach - Zaynowi przerwał śmiech Harrego, stojącego przy wielkiej szafce po brzegi wypełnionej książkami.
  - Co ? - Liam spojrzał na niego z zaciekawieniem.
  - Albo to… Pamiętniki Adama i Ewy - czytał na głos Styles. 
  - Wymyślasz te tytuły prawda? - Payne podszedł do niego i chwycił jedną z książek. - Ujeżdżanie, naturalnie!  - wybuchł głośnym śmiechem. - Skąd one to w ogóle mają?
  - Dawajcie dalej, zainteresowaliście mnie - zaśmiał się Zayn.
  - Hmm… Dlaczego mężczyźni kochają zołzy? - Harry spojrzał w naszą stronę. - No właśnie, dlaczego?
  - Ja wcale nie kocham zołzy - Liam usiadł na starym, bujanym fotelu, który znajdował się tuż przy oknie.
  - Ja też! Eleanor jest…
  - Niesamowita - przerwał mi Harry. - Już to słyszeliśmy - zaśmiał się, podchodząc do komody. - Która to? - pomachał w powietrzu ramką ze zdjęciem. 
  - Spytaj Zayna, on rozpoznaje je w sekundę - wymamrotał Niall.
  - Spadaj - Mailk przewrócił oczami, rozsiadając się obok niego.
  - No Zayn, oby to nie była Sue, bo facet który stoi obok, trzyma ją w takim uścisku, że łatwo mu jej nie wyrwiesz - Styles poruszył komicznie brwiami. Chciałem już coś powiedzieć, ale nagle moją uwagę przykuła sterta zdjęć leżących na stoliku. Usiadłem na fotelu, po czym zacząłem przeglądać fotografie. Były niesamowite. Większość przedstawiała codzienne życie, jednak uchwycone w taki sposób, że ciężko było oderwać od nich oczy.
  - Nie zanudziliście się tutaj? - nagle w salonie pojawiła się Kathy.
  - W tym pokoju to chyba niemożliwe - Liam podniósł się z fotela, po czym usiadł obok Zayna i Nialla. Chwilę później dołączył do nich Harry.
  - Może chcecie coś do picia? - usłyszeliśmy głos stojącej w wejściu Sue.
  - Przecież przynieśliśmy ze sobą kawę - Niall wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
  - Myślisz, że kawą odpokutujesz te zjedzone tosty - Zayn roześmiał się, wskazując na pusty talerz.
  - Mam nadzieję, że smakowało - Sue usiadła na fotelu, podciągając kolana pod brodę.
  - Wiecie, to jedyna rzecz jakiej nie przypala… Zazwyczaj - Kathy roześmiała się, siadając obok chłopaków.
  - Nieprawda! - Sue przewróciła oczami - Zabierzmy się lepiej do roboty, a nie gadamy o głupotach…



  - Czyli wszystko ustalone? - uśmiechnął się szeroko Liam. 
  - Myślę, że tak. W razie czego Sue ma numer Zayna, więc jesteśmy w kontakcie - spojrzałam na bruneta, który co chwila zerkał na moją siostrę. „Przede mną nic się nie ukryje…” 
  - W takim razie będziemy się zbierać - Harry spojrzał na pozostałych chłopaków.
  - A może zostaniecie na herbatę? - Sue uśmiechnęła się, podnosząc z miejsca. - Tego nie przypalam.
  - Skoro tak, to ja poproszę - Louis wyszczerzył białe ząbki, poprawiając się na fotelu.
  - Może ci pomogę? - zaproponował Niall, na co Sue skinęła głową i chwilę później oboje zniknęli w kuchni.
  - Naprawdę nie potrafi gotować? - zapytał rozbawiony Harry. 
  - Naprawdę - roześmiałam się. - Ale za wszelką cenę próbuje…
  - I co, jadacie przypalone? - zdziwiony uniósł brew do góry.
  - Żeby tylko - prychnęłam. - Na szczęście zazwyczaj to ja gotuję, a ona zmywa.
  - Nie może być chyba aż tak źle - Zayn nieznacznie zmarszczył czoło.
  - Naprawdę? - spojrzałam na niego z rozbawieniem. - W takim razie możesz czuć się już zaproszony do nas na kolację. Jak spróbujesz któregoś z jej specjałów, to sam się przekonasz. Tylko żeby nie było, że nie ostrzegałam…
  - Dobra, dobra - uniósł ręce w obronnym geście. - Wierzę ci już na słowo i chyba podziękuję za to zaproszenie - powiedział z szerokim uśmiechem. 
  - Jakie zaproszenie? - Sue weszła do salonu, trzymając w ręku tacę z kubkami.
  - Nieważne - roześmiał się Louis - A ten tylko po to tam poszedł? - prychnął na widok Nialla, idącego za moją siostrą z talerzem pełnym ciastek.
  - Niby po co? - blondyn spojrzał na nas zdziwiony.
  - Jeszcze się pytasz? - Zayn przewrócił oczami. - Najpierw zjadłeś im śniadanie, a teraz…
  - I tak same nie zjadłybyśmy tej góry tostów - przerwałam mu. - Lepiej powiedzcie, kto zmusił was, żeby sfinansować wykończenie tego nowego skrzydła?
  - Nikt - Liam wziął łyk herbaty. - Sami tego chcieliśmy.
  - A co, źle zrobiliśmy? - Harry uniósł jedną brew do góry. 
  - Oczywiście, że nie. To ogromne szczęście dla naszego wujka, że znalazł się ktoś taki jak wy - uśmiechnęła się Sue.
  - To dyrektor jest waszym wujkiem?! - Niall prawie zakrztusił się ciastkiem, które przełykał.
  - A nie domyśliłeś się tego w momencie, kiedy pożegnały go słowami „do zobaczenia wujku”? - prychnął Louis, a pozostała trójka zaczęła się głośno śmiać.
  - Wtedy nie zwróciłem na to uwagi - wymamrotał Niall.
  - Ten twój kolor włosów zaczął chyba rzucać ci się na mózg - zaśmiał się Zayn. - O ile w ogóle miał się na co rzucać…
  - Dajcie mu już spokój - stanęłam w obronie blondyna, chociaż samej trudno było mi ukryć rozbawienie komentarzami chłopaków. - Dyrektor jest bratem naszej mamy - uśmiechnęłam się do Nialla.
  - A w jaki sposób wy zostałyście w to wmieszane? - Zayn oparł głowę na dłoni.
  - Jesteśmy stałymi gośćmi tego domu dziecka - zaczęłam. -  Kiedy wujek zaczął go rozbudowywać, poprosił nas, żebyśmy zajęły się planowaniem wyglądu wnętrz. Niestety z powodów finansowych musiałyśmy wstrzymać się z naszymi pomysłami. - A poza odwiedzaniem dzieciaków, czym się jeszcze zajmujecie? - Louis spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
  - Ja studiuję fotografię, a Sue architekturę.
  - Czyli to ty je zrobiłaś - uśmiechnął się, wskazując na zdjęcia leżące na stoliku. - Są świetne.
  - Dziękuję - powiedziałam cicho, czując, jak moje policzki robią się czerwone.
  - Nie mów jej tak, bo będzie się za wysoko cenić - roześmiała się Sue.
  - Myślę, że powinna się wysoko cenić. Te zdjęcia są naprawdę fenomenalne - pokiwał głową, jakby sam chciał potwierdzić swoje słowa.
  - Zdjęcia, jak zdjęcia - westchnęłam. - Każdy może takie zrobić. To nic nadzwyczajnego. Czeka mnie jeszcze sporo pracy, żeby coś osiągnąć, o ile w ogóle jest to możliwe - bez zająknięcia powtórzyłam słowa, które tak często słyszałam z ust Jamesa.
  - Trzeba wierzyć - odezwał się Zayn - Ja też wierzyłem, że kiedyś będę śpiewał na wielkich scenach i udało się - uśmiechnął się i nachylił w moim kierunku. - Chociaż muszę ci powiedzieć, że czasem mam ochotę ich rzucić i zacząć karierę solową - szepnął z rozbawieniem.
  - Słyszeliśmy to Malik! - Harry zmrużył oczy. - Możesz sobie iść. I tak nie jesteś nam potrzebny.
  - Beze mnie nigdzie nie zajdziecie. Gdybym odszedł, bylibyście skończeni - brunet przewrócił oczami. 
  - Zayn i jego niska samoocena - roześmiał się Liam.
  - A wracając do tematu, powinnaś zorganizować jakąś wystawę - Lou posłał mi kolejny uśmiech. - Nie myślałaś o tym? 
  - Może czasem się nad tym zastanawiałam, ale to tylko marzenia - wzruszyłam ramionami. - Kto chciałby wystawić zdjęcia studentki? - spojrzałam na niego. - Nikt…
  - Musisz…
  - Nic nie muszę - przerwałam mu. - Na wszystko przyjdzie czas, ale dziękuję ci za to, że tak we mnie wierzysz - uśmiechnęłam się, sięgając po kubek z herbatą.

7 komentarzy:

  1. Zaje rozdział czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :)
      A co do następnego rozdziału, to postaramy się, żeby pojawił się jak najszybciej :)
      Ściskamy Xx

      Usuń
  2. Uwielbiam to <3 szybko, błagam dajcie 4. !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że rozdział Ci się spodobał :)
      Dziękujemy za te miłe słowa. To bardzo motywuje :)
      Całujemy Xx

      Usuń
  3. Czy to opowiadanie o Sue i Zaynie? bo już po tych kilku rozdziałach widać, że coś między nimi się dzieje :D Co dzień sprawdzam kiedy dodacie kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej będzie, jeśli powiemy, że to opowiadanie o Sue i Kathy. Gdyby nie one, cała ta historia by nie powstała.
      A co do Sue i Zayna, to... Z resztą, w najbliższych rozdziałach sama się przekonasz :)
      Ściskamy Xx

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń