- Dziękuję - szepnął, momentalnie oplatając mnie ramionami i przyciągając bliżej siebie. - Tak jest o wiele lepiej - dodał, całując mnie w czubek głowy. Sięgnęłam do klawiatury laptopa, aby ponownie uruchomić zatrzymany film. - Musimy to oglądać?
- Głupie pytanie… - westchnęłam. - Nie podoba ci się?
- Jest trochę…
- Jaki? - przerwałam mu, mierząc go spojrzeniem.
- Nudny… - stwierdził, uśmiechając się niepewnie.
- Dla ciebie każdy film, który wybiorę, jest nudny - przewróciłam oczami, udając obrażoną.
- Tylko dlatego, że mam dużo ciekawszych pomysłów, niż oglądanie filmu - nachylił się, żeby skraść mi całusa.
- A ja chcę go dokończyć - próbowałam ignorować pocałunki, jakimi mnie obsypywał. Odetchnęłam głęboko, opierając się o stertę poduszek i starając się skupić swój wzrok na tym, co dzieje się na monitorze. Zayn nie dawał jednak za wygraną. - Czy mógłbyś przestać? - szepnęłam.
- A co ja niby robię? - „Nie drocz się ze mną. Mam ważną misję do wykonania…” westchnęłam. Musiałam jeszcze znaleźć sposób na to, by dostać w swoje ręce jego telefon. „Co wcale może nie być takie łatwe, jak zaplanowała Kathy…”
- Przestań mnie obłapywać - nadal udawałam zainteresowanie filmem.
- Obłapywać? - uniósł brew ku górze, po czym głośno się roześmiał.
- Tak, obłapywać - pokręciłam głową.
- Nie chcę oglądać tego filmu - wymamrotał jak małe dziecko, po czym delikatnie mnie pocałował. - Wolałbym…
- Dobrze, możemy porozmawiać - przerwałam mu.
- Porozmawiać? - „Już ja dobrze wiem, o co ci chodziło…” pokiwałam znacząco głową. - O czym? - westchnął zrezygnowany, po czym przekręcił się na bok, opierając głowę na dłoni.
- Możesz pokazać mi swój telefon - zapytałam, na co zmarszczył niepewnie czoło.
- Chcesz mnie przeszpiegować?
- A co, masz coś na sumieniu? - uśmiechnęłam się szeroko, na co wywrócił tylko oczami. - To jak?
- Proszę - z miną osoby, która kompletnie nic nie rozumie, wyjął aparat z kieszeni spodni.
- Fajny jest - zaczęłam obracać telefon w dłoniach.
- Mnie osobiście trochę denerwuje - westchnął.
- Czyli nie polecasz? - odblokowałam telefon, przebiegając wzrokiem po ekranie. „Gdzie tu, do diaska, można wysyłać wiadomości?”
- Nie za bardzo - wzruszył ramionami.
- Czemu? - spojrzałam na niego, marszcząc brwi.
- A po co ci takie informacje? - uśmiechnął się szeroko. „Żebym mogła wprowadzić swój plan w życie i zdobyć numer Paula…” westchnęłam w duchu.
- Chciałabym zmienić swój telefon na jakiś inny model - zaczęłam.
- I akurat na ten? - spojrzał na mnie powątpiewająco.
- A czemu nie? Chociaż wolałabym chyba coś bardziej kobiecego - wzruszyłam ramionami. - Ten mój to kompletny grat.
- Masz go zaledwie od roku - zmarszczył niepewnie czoło.
- To nie znaczy, że nie mogę go wymienić… - przewróciłam oczami. „Czas na znak. Kathy…” uśmiechnęłam się pod nosem, odnajdując wreszcie potrzebną mi opcję. „Co tam, mała?” wystukałam na klawiaturze, po czym wysłałam wiadomość do mojej siostrzyczki. - Widzisz, potrafię się nim obsługiwać.
- I akurat do Kathy musiałaś pisać? - uniósł brew, na co jedynie niewinnie się uśmiechnęłam. Telefon zawibrował, oznajmiając o nowej wiadomości. „Spływaj, Malik…” odczytałam na głos, a Zayn wywrócił oczami. Zaśmiałam się pod nosem i zabrałam się za odpisywanie. „Pomyłka, to nie Zayn, tylko twoja najukochańsza i z resztą jedyna siostra. Co robisz?” - Będziecie teraz pisać do siebie, chociaż jesteście w tym samym mieszkaniu? Nie łatwiej byłoby po prostu pójść i sprawdzić?
- Nie… - pokręciłam głową, nie odrywając wzroku od telefonu. - Muszę ogarnąć nową… - moją wypowiedź przerwał głośny krzyk Kathy. - Zayn…
- Mam pójść to sprawdzić? - spytał, zerkając na mnie.
- Ratunku! - głoś mojej siostry ponownie rozniósł się po mieszkaniu. Kiwnęłam potakująco głową, na co Zayn momentalnie wstał z miejsca i wyszedł z pokoju. Wiedząc, że mam mało czasu, szybko zaczęłam szukać numeru Paula. „Po co mu ich aż tylu…” Krzyk mojej siostry ucichł, a zamiast niego usłyszałam głośny śmiech mojego chłopaka. „Szybciej…” poganiałam samą siebie. „Mam cię…” uśmiechnęłam się do ekranu, po czym wysłałam numer na swój telefon. Odłożyłam telefon na łóżko i dumna z siebie ruszyłam do kuchni, gdzie mój chłopak nadal naśmiewał się z Kathy.
- Uważaj, bo cię zje - Zayn nawet nie starał się ukryć swojego rozbawienia.
- To nie jest śmieszne! Był tam - Kathy nadal grała swoją rolę i trzeba było przyznać, że wychodziło jej to doskonale. - Sprawdź dokładnie…
- Nic tam nie ma, Kathy - Zayn zajrzał za szafkę. - A nawet jeśli jest, to raczej go stamtąd nie wyciągnę.
- O co tyle krzyku? - zapytałam, opierając się o framugę drzwi. „Jakbyś nie wiedziała…” zakpiło moje drugie ja.
- Twoja siostra zobaczyła pajączka - Zayn prychnął, podchodzą do mnie.
- Pajączka?! To był gigant! - Kathy usiadła na krześle, zerkając na mnie kątem oka. Prawie niezauważalnie kiwnęłam głową, dając jej znak, że wszystko załatwione.
- Najwyżej zjecie go w nocy - Zayn uśmiechnął się szeroko.
- Że co?! - wrzasnęłyśmy w tym samym momencie.
- Cześć chłopaki! - usłyszałem głos Paula, a następnie zamykające się za nim drzwi. - Przepraszam, że musieliście tyle czekać… - westchnął, stając nade mną. „No tak, to twoje miejsce…”
- Nic nie szkodzi - leniwie podniosłem się ze skórzanego fotela i uścisnąłem jego dłoń. - Lepiej mów, co się stało - spojrzałem na niego, zajmując miejsce pomiędzy Harrym a Louisem.
- Chodzi o teledysk do waszego nowego singla - odchrząknął, siadając za biurkiem, - Przepraszam , że wyciągnąłem was dziś tak nagle - odezwał się, przeglądając jakieś papiery. - To nie zajmie dużo czasu…
- Już nie udawaj takiego dobrego, tylko mów do rzeczy - Zayn oparł się wygodnie na kanapie.
- Jak wiecie, miejsce mamy już załatwione. Dziś muszę ostatecznie dogadać się z ekipą, ale najpierw chciałem wspólnie z wami ustalić dokładny termin, żebym mógł podać im jakieś konkrety - spojrzał na nas, otwierając swój terminarz. - Pomyślałem, że wyjedziemy w czwartek wieczorem, a kręcić zaczniemy już z samego rana. Dwa dni powinny nam wystarczyć, więc jeśli się postaracie i nie wyprowadzicie mnie z równowagi, będziecie mieli wolną niedzielę - roześmiał się cicho. - Co wy na to?
- Nam pasuje - odezwał się Niall, a my jedynie pokiwaliśmy głowami.
- I co, tylko tyle? - Paul rozbawiony uniósł brew. - Myślałem, że nie spodoba wam się pomysł z pracą od samego rana, a wy nawet nie protestujecie…
- Przekupiłeś nas tą wolną niedzielą - Niall uśmiechnął się szeroko.
- No tak… - Paul przewrócił oczami. - A może macie jakieś pytania? - wszyscy przecząco pokręciliśmy głowami. - Nic? Żadnych głupich pomysłów, docinków, żartów?
- Nie - Harry wyszczerzył swoje białe ząbki. - Chociaż mogę opowiedzieć ci całkiem niezły kawał o menadżerach.
- Nie, lepiej nie - Pal potarł dłonią brodę, po czym odłożył papiery na biurko przed sobą. - Właściwie, to… - rozsiadł się wygodnie w fotelu, przyglądając się nam uważnie. - Wpadłem na pewien pomysł - zaczął. - Po powrocie czeka was mnóstwo pracy. Pełno wywiadów, całe dnie w studiu…
- To wiemy - przerwał mu Zayn.
- Konferencje - kontynuował - …sesje, spotkania z fanami...
- Do rzeczy - ponaglił go Louis.
- Pomyślałem, że może chcielibyście zabrać ze sobą dziewczyny…
- Jakie dziewczyny? - spojrzałem na niego zdezorientowany.
- Zabierzemy jakieś po drodze - Paul przewrócił oczami. - Przecież to oczywiste, że mówię o waszych dziewczynach, Liam - uśmiechnął się nieco rozbawiony.
- Na plan? - Louis zdziwiony uniósł brwi. Chyba żaden z nas nie spodziewał się takiej propozycji.
- Na plan - przytaknął menadżer. - Pomyślałem, że moglibyście wziąć namioty albo…
- Chwila… - Louis zaczął mierzyć wzrokiem Paula. - Pozwalasz zabrać nam dziewczyny, proponujesz spanie w namiotach… Dobrze się czujesz?
- Wspaniale - mężczyzna poprawił się na fotelu. - Ale jeszcze jedno głupie pytanie i chyba cofnę moją propozycję - roześmiał się, grożąc nam palcem.
- To może zabierzemy też Kathy? - Niall uśmiechnął się niepewnie. - I Gemme?
- Gemma odpada - odezwał się Harry. - Wyjeżdża ze swoimi znajomymi.
- Skąd wiesz? - Horan spojrzał na niego z powątpiewaniem. „A może po prostu nie chcesz zabierać ze sobą siostrzyczki, Styles?”
- Bo zafundowałem jej ten wyjazd - Harry przewrócił oczami. - Ale Kathy możemy zabrać - pokiwał głową.
- Paul? - spojrzałem na mężczyznę, niemo pytając o zgodę, na co ten wzruszył jedynie ramionami.
- Jasne - „A gdzie się podział ten stanowczy Paul?” - A teraz, kiedy mamy już wszystko ustalone, możecie już sobie iść… - machnął ręką w kierunku drzwi. - Nie żebym was wyganiał, ale macie dziś wolne, a mi wystarczy wasz widok na co dzień - roześmiał się.
Spojrzałem na Sue, która krzątała się po kuchni. Była piękna. „Najpiękniejsza…” poprawiłem się w myślach. „Nawet, kiedy upychała naczynia do zmywarki…” zaśmiałem się pod nosem, kiedy zabrała z blatu ostatnie talerze, po czym wzięła do ręki kubek z gorącą, przed chwilą co zaparzoną kawą i delikatnie się do mnie uśmiechnęła. Zacząłem wędrować wzrokiem po jej twarzy. Marszczący się podczas uśmiechania, mały nosek, delikatny róż na policzkach i wreszcie jej błękitne oczy, podkreślone czarną kreską na powiece. Kochałem ten widok. „Szczęściarz ze mnie…” Nadal bez słowa się jej przyglądałem. Obcisłe spodnie i granatowy top leżały na niej idealnie, podkreślając jej świetną figurę. Czarne paznokcie obejmujące należący do niej kubek. Nawet to w niej kochałem… Te drobne dłonie, które bez problemu mogłem zamknąć w swoich. W momencie, kiedy brała łyk kawy, mój wzrok przeniósł się na jej wargi. Od razu poczułem chęć posmakowania tych delikatnie różowych ust…
- Musisz mi się tak przyglądać? - jej głos wyrwał mnie z rozmyślań.
- Musisz być taka piękna? - podniosłem się z miejsca, po czym podszedłem do niej i skradłem jej szybkiego całusa.
- Lizus - przewróciła oczami, delikatnie się uśmiechając. - Kocham cię, Zayn - dodała po chwili.
- Ja ciebie też, księżniczko - powoli przejechałem nosem po jej policzku, obsypując ja przy tym pocałunkami.
- Będę tęsknić - poczułem jej ciepły oddech i przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Złożyłem kolejny pocałunek, tym razem na jej małym nosku, na co delikatnie się uśmiechnęła. Wreszcie przyszła kolej na jej usta. Musnąłem je delikatnie, po czym spojrzałem prosto w jej błękitne oczy. Nie musiałem długo czekać, by jej wargi napadły na moje. Kochałem ją całować. Zawsze chciałem więcej i więcej… Byłem pewny, że chcę mieć ja tylko dla siebie…
- Sue, zapomniałem ci o czymś powiedzieć… - niechętnie oderwałem się od jej ust, kiedy nagle przypomniałem sobie o pomyśle Paula. - Może tym razem nie będziemy wcale musieli za sobą tęsknić…
- Teraz mnie zainteresowałeś - oblizała powoli usta, siadając na blacie. - Mów dalej…
- Chciałbym… Chcielibyśmy zabrać ciebie i Kathy na plan - zacząłem.
- Jaki plan? - ponownie wzięła do ręki kubek z kawą.
- Naszego nowego teledysku - oparłem się o szafkę. - Wyjeżdżamy w czwartek wieczorem, a wracamy w sobotę.
- Ciekawe co na ten wasz genialny pomysł powie Paul… - roześmiała się cicho.
- Ciekawe co powie Paul… - zacząłem ją przedrzeźniać. - Jeśli już tak bardzo chcesz wiedzieć, to sam to zaproponował - uśmiechnąłem się.
- A gdzie będziemy…
- Wszystko jest już ustalone - przerwałem jej. - I to też pomysł Paula - dodałem szybko. - Wyjeżdżamy wieczorem, więc jedną noc spędzimy w busie, a drugą pod namiotami.
- Sama nie wiem… - zmarszczyła lekko brwi.
- Tylko pomyśl… - oparłem rękę o szafkę tuż obok jej twarzy. - Ty, ja, namiot…
- Zayn! Jesteś okropny - roześmiała się ponownie. Nachyliłem się w jej kierunku, aby być jeszcze bliżej jej twarzy.
- Może i okropny, ale za to jaki seksowny - puściłem jej oczko. Sue odstawiła kawę na blat, chwyciła mnie za koszulkę i przyciągnęła do siebie
- Bardzo - uśmiechnęła się, po czym musnęła moje usta. Chwilę później dźwięk otwieranych drzwi zmusił nas jednak do oderwania się od siebie.
- Musisz tylko zadbać o to, żeby Kathy się zgodziła - wskazałem głową w kierunku korytarza.
- Na co mam się zgodzić? - Kathy stanęła w wejściu, marszcząc czoło. - Chyba wam w niczym nie przeszkodziłam? - uniosła brew, przyglądając się nam uważnie.
- Wyjeżdżamy w czwartek na kilka dni - spojrzałem na nią, ignorując jej komentarz. - Mówiąc wyjeżdżamy, mam również na myśli ciebie.
- Gdzie wyjeżdżamy? - blondynka odstawiła zakupy na stół.
- Chłopcy chcą zabrać nas na plan teledysku, który będą kręcić - Sue uśmiechnęła się szeroko.
- Nie ma mowy, nigdzie nie jadę - Kathy przewróciła jedynie oczami. - Nie jestem tam potrzebna.
- Pomyśl - zacząłem. - Jezioro, idealna pogoda na opalanie…
- Nawet mnie nie kuś - roześmiała się, chwytając ze stolika zbożowe ciastko. - Nie będę wam już dłużej przeszkadzać. Jakby coś, to jestem u siebie - ruszyła w kierunku korytarza.
- Ale…
- Zastanowię się, dobrze? - przerwała mi, na co kiwnąłem jedynie głową. „ A miałem jakieś inne wyjście?” Odkręciłem się w kierunku Sue, stykając nasze czoła.
- Może się zgodzi… - ucałowała czubek mojego nosa, po czym zeskoczyła z blatu i podeszła do zmywarki, żeby upchać tam jeszcze jeden kubek.
- Jasne… - przewróciłem tylko oczami.
- Daj jej to przemyśleć. Może miała już jakieś plany… - wzruszyła ramionami. Podszedłem do niej, objąłem ją, zaplatając dłonie na jej brzuchu i oparłem brodę o jej ramię. - Wieczorem z nią jeszcze pogadam, ale coś mi mówi, że się zgodzi…
- Te uparte babsko? - uniosłem brew. - Czuję, że marne na to szanse…
- Pamiętaj, że mamy podobne geny - roześmiała się.
- A jednak jesteście inne - ucałowałem delikatną skórę na jej szyi.
- Wiesz, co nas różni? - odkręciła się do mnie i szeroko uśmiechnęła
- Fakt, że to ty jesteś we mnie zakochana - roześmiałem się.
- To też, ale jest coś dużo ważniejszego… - pogładziła dłonią mój policzek. - Fakt, że to ty jesteś zakochany we mnie…
- Strasznie was przepraszam - Danielle stanęła obok naszego stolika, szybkim ruchem zgarniając zagubione loki z twarzy. - Niedługo mamy jakiś ważny występ - zaczęła się z nami witać, całując każdą z nas na powitanie. - Po prostu koszmar na tych próbach… - przewróciła oczami.
- Spokojnie, wcale się tu nie nudziłyśmy - roześmiała się Sue. - Kawa? Herbata? - spojrzała na Dan, unosząc brew.
- Zdecydowanie kawa - Danielle westchnęła, siadając na wolnym miejscu. - Muszę pobudzić moje zmęczone komórki do życia.
- Coś dla pani? - jak na zawołanie do naszego stolika podszedł kelner, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. „No tak, w końcu obsługiwanie dziewczyn takich gwiazd, to sama przyjemność…”
- Poproszę kawę - Dan uśmiechnęła się do niego. - Tylko z mlekiem - dodała szybko.
- Oczywiście - chłopak kiwnął głową. - Może panie też jeszcze sobie coś życzą? - zwrócił się do nas.
- Wzięłabym jeszcze jakąś herbatę - odezwała się Sue.
- Ja też - dodała El.
- W takim razie nie będę gorsza - uśmiechnęłam się. - Poprosimy kawę i trzy herbaty.
- To wszystko? - chłopak zanotował zamówienie, po czym ponownie skierował na nas swój wzrok.
- To może jakieś ciasto na koniec męczącego dnia? - popatrzyłam na dziewczyny, które ochoczo pokiwały głowami. - Co mógłby nam pan polecić? - zwróciłam się do kelnera.
- Co prawda szef każe nam mówić, że każde jest wyśmienite, ale w tajemnicy zdradzę, że czekoladowe jest zdecydowanie najlepsze - uśmiechnął się do mnie szeroko.
- W takim razie… - zawahałam się, kątem oka zerkając na dziewczyny, które jedynie ponownie pokiwały głowami. - W takim razie poprosimy cztery porcje ciasta czekoladowego,
- Już się robi - blondyn zanotował wszystko w swoim notesie, po czym z szerokim uśmiechem oddalił się po nasze zamówienia.
- Słuchajcie… - zaczęła Eleanor. - Tak jak myślałam, nie udało mi się dostać wolnego w pracy, więc nie mogę jechać z wami w czwartek - założyła pasmo włosów za ucho. - Ale bez obaw, dojadę do was w sobotę wieczorem - dodała szybko, słysząc jęki naszego sprzeciwu. - Przy okazji przywiozę tort, żebyście nie musiały się z nim kryć te dwa dni - uśmiechnęła się.
- Właśnie, tort! - odezwała się nagle Dan. - Byłam dziś w cukierni i zamówiłam taki, jak ustaliłyśmy, tylko trochę większy. Tak na wszelki wypadek - roześmiała się.
- Czy tylko ja od razu pomyślałam o Niallu? - Sue uśmiechnęła się szeroko, na co wszystkie trzy pokręciłyśmy głowami.
- Swoją drogą, która z was zadzwoniła do Paula? - Eleanor popatrzyła na nas, unosząc brew.
- Ja - Sue poprawiła się na krześle. - Nawet nie wiecie, jak musiałyśmy się nagimnastykować, żeby wyciągnąć jego numer od Zayna - zaczęła. - Pod jakimś głupim pretekstem przejęłam jego komórkę i wysłałam z niej wiadomość do Kathy. Wtedy ona weszła do akcji i zaczęła krzyczeć coś o jakimś pająku, a mój dzielny rycerz pospieszył jej na ratunek - roześmiała się. - Zaczęłam przeszukiwać kontakty, ale okazało się, że ich menadżer nie jest jedynym Paulem, jakiego zna Zayn. Gdyby nie miał go w ostatnio wybieranych, to… - pokręciła głową.
- Przecież ja mam jego numer - Dan uderzyła się dłonią w czoło. - Mogłam wam go od razu podrzucić. Że też wcześniej o tym nie pomyślałam…
- Teraz to już bez znaczenia - Sue machnęła ręką. - Na szczęście wszystko poszło według planu i Zayn jest święcie przekonany, że wspólny wyjazd to pomysł Paula - klasnęła w dłonie. - Co więcej, dzięki wspaniałej grze aktorskiej mojej siostrzyczki, cały czas twierdzi, że Kathy nie da się na to wszystko namówić - roześmiała się.
- Nawet nie wiecie, jak trudno było mi zachować powagę, kiedy…
- Trzy herbaty i kawa - moją wypowiedź przerwało pojawienie się kelnera. - Proszę bardzo - dodał odstawiając parujące filiżanki na stolik i zabierając z niego te puste. - Za momencik doniosę ciasto - dodał, po czym zniknął z naszego pola widzenia.
- Myślę, że… - Danielle zamilkła, kiedy usłyszała dźwięk telefonu, wydobywający się z jej torebki. Chwilę zajęło jej odnalezienie komórki, ale już po chwili szeroko uśmiechała się do ekranu. - Posłuchajcie tego: Kochanie, musimy się dziś koniecznie spotkać. Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Szykuj sobie wolne na piątek i sobotę. Kocham cię - czytała nam wiadomość, nie przestając się uśmiechać. - Chyba muszę poćwiczyć przed lustrem robienie zaskoczonej miny. Przecież nie mam bladego pojęcia o tym, że Paul zaproponował im zabranie nas na plan - prychnęła, odkładając telefon na stolik i wszystkie wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
- Proszę bardzo, ciasto - przy naszym stoliku ponownie stanął szeroko uśmiechnięty blondyn. - Jest naprawdę genialne - dodał, stawiając przede mną talerzyk, po czym puścił mi oczko i energicznym krokiem odszedł w stronę baru.
- Co to było? - szepnęła Sue, po czym wszystkie znów wybuchły śmiechem.
- Kathy, nawet kelnerów wyrywasz - roześmiała się El, a na moją twarz wkradł się niechciany rumieniec. - Ale nie powiecie, że nie jest przystojny - upiła łyk herbaty.
- No, no… Całkiem niezłe z niego ciacho - Sue wyszczerzyła swoje białe ząbki.
- A my niestety wszystkie zajęte - Danielle westchnęła, nie przestając się uśmiechać. „James…” Wzdrygnęłam się na samą myśl, jak zareagowałby na zachowanie tego kelnera.
- Weźmy się do roboty - zaczęłam, chwytając ze stolika swoją filiżankę. - Trochę już późno, a tyle jeszcze przed nami…
♥♥♥
Hej!
Koniec wakacji coraz bliżej, więc na umilenie tego okropnego czasu dodajemy nowy rozdział. Mamy nadzieję, że w nowym roku szkolnym, znajdziecie trochę czasu, żeby tu zaglądać i o nas nie zapomnicie :) Życzymy wam wytrwałości i byle do świąt! :)
Całujemy Xx
MADDIE&CAROL
Koniec wakacji coraz bliżej, więc na umilenie tego okropnego czasu dodajemy nowy rozdział. Mamy nadzieję, że w nowym roku szkolnym, znajdziecie trochę czasu, żeby tu zaglądać i o nas nie zapomnicie :) Życzymy wam wytrwałości i byle do świąt! :)
Całujemy Xx
MADDIE&CAROL